Uniwersytet Warszawski: Polskę czeka wzrost bezrobocia i ubóstwa
Zdaniem Szarfenberga, który jest również przewodniczącym EAPN Polska, w 2020 r. Polskę czeka głęboki kryzys, jeden z najdotkliwszych od początków transformacji gospodarczej, ale jeżeli uda się opanować epidemię i nie trzeba będzie wracać do ostrzejszych ograniczeń, nie potrwa on długo.
"Kryzys z pewnością odczujemy w 2020 r., może jeszcze 2021 r., gdy bezrobocie może dojść nawet do 10 proc. Sądzę jednak, że sytuacja będzie szybko wracała do stanu sprzed pandemii i już w 2022-2023 r. będziemy mieć odbicie i to dość dynamiczne" - wskazał ekspert.
Jak dodał, kryzys spowoduje wzrost bezrobocia i ubóstwa. "Wiemy, że zatrudnienie już spadło o około 150 tys. - to jest bardzo dużo, a ubóstwo jest mocno powiązane z bezrobociem. Badania pokazują, że najczęściej i w pierwszej kolejności tracą pracę ci zatrudnieni, którzy i tak są w najgorszej sytuacji: osoby z niższym wykształceniem, gorzej wykwalifikowane, pracownicy dorywczy, sezonowi, kobiety z dziećmi, młodzi pracownicy bez doświadczenia" - opisywał.
Zauważył, że w wypadku pandemii wzrost rozwarstwienia jest jeszcze bardziej wyraźny, bo klasa średnia może swoją pracę wykonywać zdalnie. "Kryzys wpływa na polaryzację pomiędzy pracami lepszymi, wymagającymi wyższego wykształcenia i możliwymi do wykonania zdalnie, a gorszymi, gdzie najbardziej tnie się zatrudnienie" - zauważył Szarfenberg.
Jego zdaniem, wzrost bezrobocia pociągnie za sobą także inne zmiany na rynku pracy. "Większą siłę przebicia zyskują pracodawcy, co oznacza, że może dojść do dalszego pogłębienia zjawisk takich jak praca na umowach cywilno-prawnych czy zakładanie jednoosobowej działalności gospodarczej. Teraz organizacje właścicieli firm silnie lobbują za tym, żeby poluzować również Kodeks pracy, ułatwić zwalnianie i zatrudnianie. Postulaty te wydają się mieć silne wsparcie w rządzie, który jest bardzo probiznesowy i bardziej wrażliwy na postulaty przedsiębiorców i pracodawców niż związków zawodowych" - ocenił.
Zmiany te - jak wskazał - mogą doprowadzić do tzw. czwartej fali prekaryzacji w Polsce, czyli kolejnego wzrostu niepewności na rynku pracy i zmniejszenia ochrony praw pracowniczych.
Jeśli chodzi o dane dotyczące ubóstwa to - opisywał ekspert - ich liczenie trwa znacznie dłużej niż tych dotyczących zatrudnienia. "Najnowsze dane o ubóstwie mamy za rok 2018, gdy ono wrastało. Szacuję, że w 2019 r. ubóstwo również nieco wzrosło, a w 2020 r. wzrost ten będzie gwałtowny - o 20 proc. lub więcej" - oznajmił.
Czytaj więcej:
CBOS: Czego oczekują od rządu Polacy? Podniesienie zarobków na pierwszym miejscu
Ekonomiści: Do Polski nadciąga fala bezrobocia
Prawdopodobny jest jeszcze głębszy spadek zatrudnienia w Polsce