Nie zarejestrował narodzin dziecka, bo UK jest "autorytarne i kapryśne"
Służby socjalne (Social Services) z Tower Hamlets we wschodnim Londynie, w trosce o dobro dziecka zwróciły się do sądu o interwencję po tym, jak mężczyzna i jego partnerka, których danych nie podano do publicznej wiadomości, od początku roku nie zarejestrowali narodzin dziecka.
Sędzia Hayden orzekł, że Social Services, jako "instytucjonalny rodzic", mają prawo dokonać rejestracji narodzin. Rozprawa odbyła się na początku czerwca w wydziale rodzinnym sądu najwyższego w Londynie.
Dziecko "T" trafiło czasowo pod opiekę służb socjalnych, a jego rodzice zostali poddani ocenie zdolności rodzicielskiej. Umiejętności wychowawcze pary muszą być ocenione przed podjęciem decyzji o przyszłości chłopca.
Hayden stwierdził, że umyślna decyzja pary o odmowie rejestracji narodzin wynikała z niezwykłych i ekscentrycznych przekonań ojca dotyczących "osobistej suwerenności". "Ojciec dziecka głęboko wierzy w wyjątkową siłę jednostki. Żyje w przekonaniu, że rejestracja spowoduje przejęcie kontroli nad dzieckiem przez państwo, które uważa za autorytarne i kapryśne" - dodał Hayden.
"Każdy jest swoim suwerenem. Kierujemy się wspólnym prawem, ale tylko w zakresie trzech najważniejszych zasad. Te trzy imperatywy to: nie ranić; nie powodować strat; nie wyrządzać szkody" - bronił swojej decyzji ojciec chłopca.
Hayden przypomniał, że ustawa o narodzinach i zgonach z 1953 r. wymaga zarejestrowania urodzenia w ciągu 42 dni od narodzin. "Jest w interesie dziecka T, aby jego narodziny zostały zarejestrowane oraz by był prawnym obywatelem uprawnionym do świadczeń z tytułu tego obywatelstwa" - podsumował sędzia.