Protesty w Londynie i Aberdeen: BP to "klimatyczni zbrodniarze"
W Aberdeen podczas przemówienia szefa BP Boba Dudleya inni działacze włączyli alarm, a pod budynkiem stało kilkadziesiąt osób z tablicami głoszącymi, że brytyjski koncern to "klimatyczni zbrodniarze", oraz obwieszczającymi "kryzys klimatyczny".
Dzień wcześniej w Londynie Greenpeace zablokował wejście do głównej siedziby BP, domagając się zakończenia przez koncern dalszych poszukiwań ropy naftowej i gazu.
BP, który w zeszłym roku wyemitował największą w ciągu sześciu lat ilość dwutlenku węgla do atmosfery, włączając w to emisje ze spalania paliw przez jego klientów, znajduje się pod rosnącą presją, aby ograniczył zanieczyszczanie środowiska i spełnił cele wyznaczone przez klimatyczny szczyt w Paryżu z 2015 roku.
BP nie wprowadził ostrzejszych reguł, jak rywalizujący z nim koncern Royal Dutch Shell. Ten drugi -choć chwalony przez część swoich akcjonariuszy za wyznaczenie w zeszłym roku wiodących w sektorze naftowo-paliwowym strategii działania na rzecz ochrony klimatu i zredukowanie we własnych operacjach emisji dwutlenku węgla - również został zaatakowany przez działaczy.
Około 20 obrońców środowiska z ugrupowania Code Red w czerwonych kombinezonach usiłowało przeszkodzić w tegorocznym zebraniu akcjonariuszy Shella w haskim kurorcie Scheveningen, wzywając, by spotkanie było ostatnim w dziejach koncernu. Trzymali transparent z napisem wzywającym do zaprzestania produkcji energii z paliw kopalnych i szydzili z przechodzących obok nich akcjonariuszy.
Rzeczniczka Code Red, Talissa Soto, która była na zebraniu, zwróciła się do zarządu koncernu, twierdząc, że jego interesów nie da się pogodzić z ocieplaniem się klimatu i że jedynym rozwiązaniem jest, aby jego model biznesowy "odszedł do historii". "Będziemy opodatkowywać was, wprowadzać regulacje, dzielić was. Dziś jesteście świadkami ostatniego walnego zebranie akcjonariuszy Shella" - oświadczyła.