Polska w gronie państw rozwiniętych - co dalej?
O przekwalifikowaniu Polski z grupy rynków rozwijających się do rozwiniętych poinformowano jesienią ub. r., a decyzja wejdzie w życie we wrześniu br.
W efekcie Polska znajdzie się w grupie 25 najbardziej rozwiniętych światowych rynków, do których zaliczane są m.in. Niemcy, Francja, Japonia, Australia i Stany Zjednoczone. Do indeksów FTSE Russell benchmarkują się (porównują się) wiodące światowe fundusze inwestycyjne.
W rozmowie z polskimi mediami Philip Lawlor, dyrektor zarządzający FTSE Russell odpowiedzialny za badania rynkowe, tłumaczył, że w wyniku decyzji "Polska uzyska dostęp do znacznie większej puli pieniędzy instytucjonalnych".
"To wygeneruje - mam nadzieję - spiralę większego kapitału i zapotrzebowania na akcje, a to z kolei przełoży się na liczbę firm notowanych na warszawskiej giełdzie" - przekonywał.
Jak ocenił, Polska ciągle osiągała lepsze stopy wzrostu gospodarczego w porównaniu z innymi krajami rozwiniętymi, m.in. dzięki silnej konsumpcji wewnętrznej i rynkowi pracy.
"To część procesu, przez który przechodzicie (od 1989 roku), tej olbrzymiej transformacji, w trakcie której trajektoria stopy wzrostu GNI per capita była znacznie wyższa niż w wielu innych gospodarkach. Ta podróż wciąż trwa i nie jest zakończona, ale (ta decyzja) przenosi nas do kolejnego rozdziału" - powiedział Lawlor.
Również prezes warszawskiej giełdy Marek Dietl podkreślił, że ubiegłoroczna decyzja FTSE to "wysiłek wielu pokoleń czy kohort tworzących polski rynek kapitałowy".
Jak tłumaczył, polska giełda "jest w tak szczęśliwej sytuacji, że według rankingu FTSE Russell jesteśmy krajem rozwiniętym, a według drugiego największego rankingu MSCI jesteśmy wciąż krajem rozwijającym się".
Przeniesienie Polski do grupy krajów rozwiniętych stwarza dwa wyzwania i szanse dla warszawskiej giełdy: aby przyciągnąć większe spółki prywatne, żeby zwiększyć wybór dla funduszy, a także wzmocnić te spółki, które już są na giełdzie "aby szybko rosły i dołączyły do tych, które są inwestowalne przy tych funduszach".
Z kolei dyrektor zarządzający FTSE Russell ds. regulacji i standardów zarządzania Christopher Woods podkreślił, że o ile waga Polski w nowym indeksie znacząco spadnie - z 1,3 proc. do 0,13 proc. - to klasyfikacja wśród rynków rozwiniętych jest "powodem do dumy" i "pokazuje, że Polska spełnia te same warunki co inne rynki" w tej grupie.
Woods zaznaczył, że w dłuższej perspektywie spodziewa się, że zmiana doprowadzi do zwiększenia napływu inwestycji do Polski, choć krótkoterminowo może ona pozostać na obecnym poziomie z racji niskiej wagi w nowym indeksie.
Polska została sklasyfikowana przez FTSE po raz pierwszy w 2004 roku, trafiając do grupy drugorzędnych rynków rozwijających się, a analitycy ocenili, że poprawy wymagają cztery obszary: brak rozwiniętego rynku handlu walutami i rynku pożyczania papierów wartościowych, niska dostępność odpowiednich rachunków powierniczych i niskorozwinięty rynek instrumentów pochodnych.
W 2011 roku Polska została przeniesiona na tzw. listę państw obserwowanych (watch list) pod kątem możliwej reklasyfikacji jako kraj rozwijający się, gdzie trafiła w 2013 roku. Od 2015 była ponownie rozpatrywana jako potencjalny nowy członek indeksu państw rozwiniętych. Decyzję w tej sprawie podjęto jesienią ub.r., a wejdzie w życie we wrześniu br.