Dwóch Polaków zgwałciło i zabiło niemieckiego muzyka. Motywem homofobia
Reeves i jego domniemani oprawcy nocowali w 6-osobowym pokoju w jednym z hosteli w Berlinie. Następnego ranka personel hotelu znalazł ciało martwego muzyka. W akcie oskarżenia zarzucono obu Polakom brutalne znęcanie się nad ofiarą z nienawiści do homoseksualistów.
Sprawcy bili mężczyznę pięścią i krzesłem, a następnie zgwałcili go za pomocą długiego przedmiotu. Ofiara ataku zmarła wskutek wewnętrznego krwotoku.
Niemieckie media podkreślają, że obaj oskarżeni w wieku 23 i 30 lat nie okazują podczas rozprawy żadnych emocji i milczą.
Domniemani sprawcy są robotnikami budowlanymi. W Berlinie zatrzymali się przejazdem. Po zbrodni odjechali samochodem innego Polaka. Kierowca i jeden z pasażerów zostali powołani na świadków. Prokuratura opiera się m. in. na materiale DNA zabezpieczonym w miejscu zbrodni.
23-latek zatrzymany został w Polsce 18 dni po dokonaniu zbrodni. Po odbyciu w Polsce kary za inne przestępstwo, został wydany władzom niemieckim.
Drugi z Polaków wpadł w ręce policji pod Barceloną w Hiszpanii w lutym br. Funkcjonariusze znaleźli przy nim dwa sfałszowane dowody osobiste, paralizator, trzy telefony komórkowe i 7000 euro w gotówce.
Pochodzący z Kolonii Reeves był liderem zespołu Squeezer, który największe sukcesy osiągał w latach 90. Do największych przebojów zespołu należały utwory "Blue Jeans" i "Sweet Kisses". W okresie późniejszym artysta pracował jako aktor i model.
To nie pierwszy homofobiczny atak Polaków w stolicy Niemiec. W jednym z incydentów na początku roku, brutalnie pobito mężczyznę w autobusie miejskim, po tym, jak zapytano go jaka jest jego orientacja seksualna. Dzięki szybkiej reakcji niemieckiej polonii na Facebooku, sprawców błyskawicznie ujęto.