Tusk oburzony słowami Camerona o Polakach. Dziś będzie z nim rozmawiał
39
Premier Donald Tusk ma dzisiaj rozmawiać z szefem brytyjskiego rządu nt. jego wypowiedzi o polskich imigrantach. 'Nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje' - oświadczył Tusk.
Reklama
Reklama
Rozmowa telefoniczna z Cameronem jest przewidziana na dzisiejsze popołudnie. "Niezależnie od intencji brytyjskiego premiera na pewno - z mojej strony - ta sprawa zostanie jednoznacznie postawiona" - oświadczył polski polityk.
"Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku"
W niedzielę Cameron zasygnalizował, że prawo do zapomogi dla imigrantów na dzieci, które pozostały w kraju ojczystym, będzie jednym z punktów negocjacyjnych Londynu z Brukselą w sprawie nowego statusu członkowskiego Wielkiej Brytanii w UE. Wskazał przy tym polskie dzieci. Z zapomogi przewidzianej w prawie unijnym korzysta w Wielkiej Brytanii 25 659 polskich dzieci, co czyni je największą grupą wśród beneficjentów.
"Rząd brytyjski ma pełne prawo do wprowadzania przepisów dla wszystkich, którzy żyją na terytorium Wielkiej Brytanii, także przepisów socjalnych, ale nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako jakąś szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje" - oznajmił Tusk.
Szef polskiego rządu dodał, że minister Radosław Sikorski "dość precyzyjnie wyjaśnił, jakim nieporozumieniem są słowa premiera Camerona, także te insynuacje czy sugestie, że Wielka Brytania traci na tym fakcie". "Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, że jeśli dzieci polskiego imigranta są w Polsce i korzystają z polskiej pomocy, a rodzice są w Wielkiej Brytanii i płacą tam podatki, to jest to interes dla Wielkiej Brytanii" - ocenił.
"Zwyrodniała" opieka socjalna
Premier dodał, że ma "pełne zrozumienie dla rządów europejskich w różnych krajach, jeśli chcą wprowadzać własne przepisy". "Jednak nie będzie akceptacji, nie będzie zgody na to, by były to przepisy, które stygmatyzują jakąś konkretną grupę narodową. W naszym przypadku chodzi oczywiście o Polaków" - podkreślił.
"Jeśli Cameron chce zmieniać przepisy dotyczące nadmiernej opieki socjalnej, zwyrodniałej, umożliwiającej wykorzystywanie, nadużywanie, to oczywiście ma prawo to zrobić, ale to nie może dotyczyć jakiejś grupy narodowej, tylko wszystkich potencjalnych beneficjentów tej opieki" -
zaznaczył.
"Polska na pewno nie dopuści do zmian prawnych, które umożliwiłyby dyskryminowanie jakiejkolwiek grupy, w tym Polaków, gdziekolwiek w UE" - podkreślił. Premier dodał, że jeśli ktokolwiek będzie chciał zmienić traktat europejski tak, aby to było możliwe, to Polska będzie to wetowała "dziś, jutro i zawsze".
Chyba że - zastrzegł Tusk - "będzie to zmiana zgodna z przepisami europejskimi i będzie dotyczyła wszystkich obywateli i wszystkich beneficjentów systemu w danym kraju". Szef rządu dodał, że Cameronowi przekaże także swoją osobistą uwagę, że uważa za rzecz "wysoce niestosowną i nie do zaakceptowania, aby używać jakiejś nacji jako przykładu do czegoś nagannego".
"Jednostki, które przynoszą ujmę, są wszędzie"
"Widziałem wielu Anglików, którzy zachowują się, delikatnie mówiąc, nagannie, w sposób niedopuszczalny w Krakowie, Gdańsku, Warszawie i nigdy do głowy by mi nie przyszło, aby użyć narodu Anglików, Brytyjczyków en masse jako przykładu nagannych czy chamskich zachowań w polskich miastach" - dodał premier.
Jak podkreślił, w każdym narodzie są jednostki, które przynoszą ujmę temu narodowi. "Ale to nie jest powód, aby używać takiego kwantyfikatora typu 'Polacy tacy są, a Anglicy - tacy', a już szczególnie w ustach premiera rządu uważam to za nieakceptowalne" - oświadczył szef polskiego rządu.
Tusk wyraził nadzieję, że w środę usłyszy "jakieś wyjaśnienia w tej kwestii". Jak dodał, jeśli tak się nie stanie, to będziemy trwali na swoich stanowiskach.
PiS "opuści" Camerona?
Premier był też pytany o wczorajszy list do wicepremiera Janusza Piechocińskiego (PSL), w którym ten wezwał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do wystąpienia z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). We frakcji tej, obok PiS, jest m.in. partia brytyjskiego premiera.
"Frakcja w Parlamencie Europejskim, której częścią jest PiS, z reguły zajmuje takie stanowisko, które jest wbrew polskim interesom. I to nie jest ani pierwszy ani trzeci taki przypadek" - ocenił Tusk.
"Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku"
W niedzielę Cameron zasygnalizował, że prawo do zapomogi dla imigrantów na dzieci, które pozostały w kraju ojczystym, będzie jednym z punktów negocjacyjnych Londynu z Brukselą w sprawie nowego statusu członkowskiego Wielkiej Brytanii w UE. Wskazał przy tym polskie dzieci. Z zapomogi przewidzianej w prawie unijnym korzysta w Wielkiej Brytanii 25 659 polskich dzieci, co czyni je największą grupą wśród beneficjentów.
"Rząd brytyjski ma pełne prawo do wprowadzania przepisów dla wszystkich, którzy żyją na terytorium Wielkiej Brytanii, także przepisów socjalnych, ale nikt nie ma prawa wskazywać Polaków jako jakąś szczególną grupę, która czegoś nadużywa czy wykorzystuje" - oznajmił Tusk.
Szef polskiego rządu dodał, że minister Radosław Sikorski "dość precyzyjnie wyjaśnił, jakim nieporozumieniem są słowa premiera Camerona, także te insynuacje czy sugestie, że Wielka Brytania traci na tym fakcie". "Wystarczy odrobina zdrowego rozsądku, żeby wiedzieć, że jeśli dzieci polskiego imigranta są w Polsce i korzystają z polskiej pomocy, a rodzice są w Wielkiej Brytanii i płacą tam podatki, to jest to interes dla Wielkiej Brytanii" - ocenił.
"Zwyrodniała" opieka socjalna
Premier dodał, że ma "pełne zrozumienie dla rządów europejskich w różnych krajach, jeśli chcą wprowadzać własne przepisy". "Jednak nie będzie akceptacji, nie będzie zgody na to, by były to przepisy, które stygmatyzują jakąś konkretną grupę narodową. W naszym przypadku chodzi oczywiście o Polaków" - podkreślił.
"Jeśli Cameron chce zmieniać przepisy dotyczące nadmiernej opieki socjalnej, zwyrodniałej, umożliwiającej wykorzystywanie, nadużywanie, to oczywiście ma prawo to zrobić, ale to nie może dotyczyć jakiejś grupy narodowej, tylko wszystkich potencjalnych beneficjentów tej opieki" -
zaznaczył.
"Polska na pewno nie dopuści do zmian prawnych, które umożliwiłyby dyskryminowanie jakiejkolwiek grupy, w tym Polaków, gdziekolwiek w UE" - podkreślił. Premier dodał, że jeśli ktokolwiek będzie chciał zmienić traktat europejski tak, aby to było możliwe, to Polska będzie to wetowała "dziś, jutro i zawsze".
Chyba że - zastrzegł Tusk - "będzie to zmiana zgodna z przepisami europejskimi i będzie dotyczyła wszystkich obywateli i wszystkich beneficjentów systemu w danym kraju". Szef rządu dodał, że Cameronowi przekaże także swoją osobistą uwagę, że uważa za rzecz "wysoce niestosowną i nie do zaakceptowania, aby używać jakiejś nacji jako przykładu do czegoś nagannego".
"Jednostki, które przynoszą ujmę, są wszędzie"
"Widziałem wielu Anglików, którzy zachowują się, delikatnie mówiąc, nagannie, w sposób niedopuszczalny w Krakowie, Gdańsku, Warszawie i nigdy do głowy by mi nie przyszło, aby użyć narodu Anglików, Brytyjczyków en masse jako przykładu nagannych czy chamskich zachowań w polskich miastach" - dodał premier.
Jak podkreślił, w każdym narodzie są jednostki, które przynoszą ujmę temu narodowi. "Ale to nie jest powód, aby używać takiego kwantyfikatora typu 'Polacy tacy są, a Anglicy - tacy', a już szczególnie w ustach premiera rządu uważam to za nieakceptowalne" - oświadczył szef polskiego rządu.
Tusk wyraził nadzieję, że w środę usłyszy "jakieś wyjaśnienia w tej kwestii". Jak dodał, jeśli tak się nie stanie, to będziemy trwali na swoich stanowiskach.
PiS "opuści" Camerona?
Premier był też pytany o wczorajszy list do wicepremiera Janusza Piechocińskiego (PSL), w którym ten wezwał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do wystąpienia z frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). We frakcji tej, obok PiS, jest m.in. partia brytyjskiego premiera.
"Frakcja w Parlamencie Europejskim, której częścią jest PiS, z reguły zajmuje takie stanowisko, które jest wbrew polskim interesom. I to nie jest ani pierwszy ani trzeci taki przypadek" - ocenił Tusk.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama