Polak skazany za przemyt narkotyków o wartości 100 tys. GBP z Tajlandii do UK
30 sierpnia tego roku służby graniczne sprawdzały przylatujących pasażerów na lotnisku w Newcastle. Arkadiusz G., obywatel Polski przybyły z Dubaju, został zatrzymany i przesłuchany przez Sąd Koronny w Newcastle.
Mężczyzna oświadczył, że odbył podróż do Tajlandii z Manchesteru, a następnie w drodze do Newcastle miał przesiadkę w Dubaju. Początkowo zaprzeczył, jakoby ktokolwiek prosił go o przewiezienie jakichkolwiek substancji z powrotem do UK.
Podczas kontroli jego bagażu znaleziono 40 paczek marihuany o wadze 23,6 kg i wartości hurtowej 94 tys. funtów.
"Oskarżony został przesłuchany i oświadczył, że kilkakrotnie zwracano się do niego z propozycją wyjazdu do Tajlandii po odbiór przesyłki. Jak twierdził, początkowo odmówił, ale zwrócono się do niego ponownie i w końcu uległ namowom. Przed wyjazdem z Manchesteru do Tajlandii otrzymał telefon komórkowy z dokumentami, dzięki którym mógł wejść na pokład samolotu, a także powiedziano mu, aby kupił tajską kartę SIM i wziął taksówkę do hotelu w Bangkoku, na który również otrzymał namiary" - oświadczył oskarżyciel Polaka, Neil Pallister..
Newcastle Airport cannabis courier 'pressured' by gangsters to import £100k drugs from Thailandhttps://t.co/T2RM7ZKL9d
— The Chronicle (@ChronicleLive) December 17, 2024
"Tłumaczył, że spotkał się z trzema mężczyznami, którzy jego zdaniem byli zaangażowani w zorganizowaną grupę przestępczą. Dodał, że inni mężczyźni również zatrzymali się w hotelu i otrzymali zapłatę za przewiezienie paczek do UK" - dodał.
Polak przyznał, że płacono mu 100 funtów za dzień pobytu. Krótko przed opuszczeniem hotelu otrzymał nowy telefon z dokumentami na lot powrotny. Na lotnisku spotkał go członek zorganizowanej grupy przestępczej, który przekazał mu walizkę. Poinformowano go, że w Newcastle musi odebrać walizkę i przejść przez strefę przylotów.
Mężczyźnie powiedziano, iż otrzyma zapłatę w wysokości 2 000 funtów za udany przemyt narkotyków do UK i przekazanie ich grupie przestępczej.
20-latek przyznał się do zarzutu naruszenia przepisów o zakazie importu konopi indyjskich i został skazany na dwa lata pobytu w ośrodku dla młodocianych przestępców.
"Oskarżony od samego początku twierdzi, że był naciskany, by to zrobić, nie było to coś, co robił z własnej woli. Ci ludzie obserwowali jego rodzinę i grozili mu - to jest powód, dla którego to zrobił" - oznajmiła jego obrończyni Kelly Clarke.
"Spodziewał się, że zrobi to tylko raz, a oni zostawią go w spokoju. Nie był wcześniej karany i nawet nie zażywa narkotyków. Mieszka z matką w Scunthorpe. Wplątał się w złe towarzystwo, które robi złe rzeczy. Jest wyraźnie skruszony i żałuje, że został uwikłany w tę sieć" - podsumowała.
Czytaj więcej:
Portugalia: Policja zatrzymała Polaka produkującego narkotyki na masową skalę