Jeremy Clarkson otworzył pub, gdzie serwuje wyłącznie brytyjskie specjały

Jak donosi portal The Independent, setki ludzi zebrało się w piątek 23 sierpnia w kolejce przed należącym do Jeremy’ego Clarksona pubem The Farmer’s Dog, aby być jego pierwszymi klientami. Lokal mieści się w angielskim Asthall w Oxfordshire, a były prowadzący programu "Top Gear" zapłacił za niego niecały milion funtów. Przed tą kuchenną rewolucją przybytek zwał się The Windmill.
Kolejki pod lokalem The Farmer’s Dog zbierały się już od ósmej rano. W południe Clarkson otworzył podwoje pubu i osobiście zaprosił pierwszych gości do środka. Pierwszymi klientami zostali Lauren Hanly i Blake Jones z Gloucestershire, którzy czekali pod drzwiami od czterech godzin.
Jeremy Clarkson is now the proud owner of a pub in Burford near Oxfordshire, and queues have been round the block...@catherine5news went down to be a part of the action. pic.twitter.com/xUSfJxhVK2
— Channel 5 News (@5_News) August 23, 2024
Clarkson nie był jedyną osobowością telewizyjną, jaka powitała gości. Oprócz niego można było spotkać również znanych z "Farmy Clarksona": Kaleba Coopera, Geralda Coopera oraz Charliego Irelanda.
Pytany o powody wejścia w biznes restauracyjny, Clarkson powołał się właśnie na swój program, którego trzy sezony można obejrzeć na platformie streamingowej Amazon Prime Video. Jak mówi, było to najlepsze z możliwych rozwiązań po tym, jak niemożliwe stało się otworzenie restauracji na jego farmie. Zamiast ją zbudować, postanowił kupić dostępny na rynku pub.
Jak tłumaczy Clarkson, otwieranie pubu wiąże się z ogromnym stresem oraz niedogodnościami, o których nawet by nie pomyślał. Niektórzy szczęśliwcy mogli odwiedzić pub na dwa dni przed jego oficjalnym otwarciem. Jeden z nich, ku zdumieniu Clarksona, zniszczył drzwi do ubikacji.
Jeremy Clarkson's new pub is overrun with 150 punters turned away
— @SblendedKingston (@SblendedKT1) August 23, 2024
https://t.co/nKJ85q7mJJ
The Windmill był jednym z 40 pubów, które do zakupu rozważał Clarkson. Spodobał mu się ze względu na duży parking i spokojną okolicę. "Nie ma tu żadnych miejscowych, których mógłbym wkurzyć. Nie ma tu nikogo, kogo mógłbym wkurzyć. To dobre miejsce" – cieszy się prezenter. Dodaje jednak, że obawia się o zyski.
"Nie jestem dobry w tworzeniu biznesplanów, więc takiego nie zrobiłem. Wiem jedno. Jeśli weźmiemy jedną z naszych świni, przerobimy ją na kiełbaski i sprzedamy, będzie nas to kosztować 74 pensy. Jeśli jednak kupię importowaną wieprzowinę, będzie nas to kosztować 18 pensów. Coś bardzo nie tak jest z systemem żywieniowym w tym kraju" – podsumowuje.
Czytaj więcej:
W Londynie w ciągu roku ubyło 40 pubów, pomimo rekordowego wzrostu zatrudnienia w tej branży
UK: Palenie w ogródkach pubowych i na zewnątrz restauracji może być zabronione