W przyszłym roku brytyjskim rodzinom będzie żyło się ciężej
Narodowy Instytut Badań Gospodarczych i Społecznych szacuje, że w wyniku Brexitu realny dochód na osobę będzie „niższy o pół procenta w 2017 roku". Oznacza to, że brytyjskie rodziny miały zaledwie dwa lata oddechu po ostatnim kryzysie.
18-procentowy spadek wartości funta w stosunku do dolara po czerwcowym referendum doprowadzi do „około 4-procentowej” inflacji — poziomu niewidzianego od końca 2011 roku i znacznie powyżej 2-procentowego celu wyznaczonego przez Bank Anglii.
Ekonomiści przewidują, że w efekcie ceny domów wzrosną o 1,6 proc. w przyszłym roku.
Jednocześnie, największa lobbystyczna grupa biznesowa Wielkiej Brytanii obniżyła swoje prognozy wzrostu gospodarczego dla Wielkiej Brytanii. CBI poinformował, że niepewność wokół wpływu głosowania za opuszczeniem Unii Europejskiej zacznie się odbijać na inwestycjach biznesowych, a rosnąca inflacja wpłynie na wydatki gospodarstw domowych.
Grupa, która jest zwolennikiem kampanii prounijnej, zrewidowała swoje prognozy wzrostu PKB w 2017 roku – ze wstępnych 2 procent w maju do 1,3 proc.
„Pewność i stabilność, istotne składniki, które pozwalają firmom inwestować i tworzyć miejsca pracy, nie występują od głosowania” – stwierdziła Rain Newton-Smith, główny ekonomista CBI. „Niepewność oznacza, że inwestycje przedsiębiorstw pozostaną w przyszłym roku na niskim poziomie — przed podpisywaniem umów na 2018 roku. Rzeczywistość może się okazać jeszcze gorsza od naszych prognoz".
Chatham House, prestiżowy brytyjski ośrodek badawczy, opublikował w połowie października krótką analizę, w której prognozuje dalsze spadki notowań funta i wynikające z tego kłopoty brytyjskiej gospodarki.
W tym samym czasie gubernator Banku Anglii Mark Carney oświadczył, że choć zadaniem jego instytucji jest pilnowanie inflacji, to jednak „nie jest ona obojętna na poziom notowań funta".
Po uwagach Carney'a kurs brytyjskiej waluty odbił się, ale optymizm inwestorów potrwał tylko chwilę — podaje Reuters.
Zdaniem ekspertów Chatham House, to dopiero początek kłopotów Wielkiej Brytanii. „Słaba waluta nie wpływa dobrze na gospodarkę, która więcej importuje, niż eksportuje. Zjednoczone Królestwo ma znaczący deficyt obrotów bieżących — czyli, z grubsza rzecz ujmując, więcej konsumuje niż produkuje — i jest to prawie 6 proc. PKB” - piszą autorzy analizy.
Utrzymujący się trend spadkowy funta prawdopodobnie podbije w górę ceny dóbr importowanych i zwiększy stopę inflacji — prognozuje Reuters.