W UK "dodatkowe środki bezpieczeństwa" po zabójstwie 33-latki z Londynu

Śmierć 33-latki poruszyła opinię publiczną w Wielkiej Brytanii. Kobieta zaginęła 3 marca w Londynie, gdy wieczorem wracała od koleżanki w Clapham do domu w Brixton.

Ciało Everard znaleziono po tygodniu na południu Anglii - 100 km od miejsca, gdzie po raz ostatni widziano kobietę. O porwanie i zabójstwo Brytyjki oskarżony został funkcjonariusz Metropolitan Police, 48-letni Wayne Couzens.

Zabójstwo wywołało debatę o bezpieczeństwie kobiet na brytyjskich ulicach. Ostatnie wydarzenia w Londynie sprawiły, że wiele z nich nie czuje wsparcia policji i domaga się od polityków podjęcia konkretnych działań. Kobiety na mediach społecznościowych dzielą się swoimi doświadczeniami na temat samotnych powrotów do domu i doradzają sobie nawzajem sprawdzone sposoby, by odstraszyć potencjalnego napastnika.  

Wczoraj, po spotkaniu rządowej Grupy Zadaniowej ds. Przestępczości i Sprawiedliwości, biuro premiera Borisa Johnsona zapowiedziało podjęcie "natychmiastowych kroków" mających na celu poprawę bezpieczeństwa kobiet i dziewcząt w kraju.

Decyzją rządu, do 45 milionów funtów podwojona zostanie wielkość funduszu Safer Streets, który zapewnia lepsze oświetlenie ulic i instalację dodatkowych kamer CCTV. Władze sfinansują też pilotażowy program, zgodnie z którym bezpieczeństwa kobiet w pubach i nocnych klubach będą strzec działający incognito policjanci.

"Musimy sprawić, by każdy element wymiaru sprawiedliwości działał w taki sposób, aby lepiej ich chronić i bronić kobiety" - podkreślił premier Johnson.

W minioną sobotę, podczas wieczornego czuwania w Clapham Common, gdzie po raz ostatni widziano Brytyjkę, doszło do kontrowersyjnej interwencji policji. Wobec niektórych uczestników funkcjonariusze użyli siły, skuwając ich kajdankami i rzucając ich na ziemię.

Swe zaniepokojenie sobotnimi wydarzeniami wyraził sam Boris Johnson, a część opozycji i opinii publicznej domagała się nawet rezygnacji komisarz Metropolitan Police, Cressidy Dick.