USA: Intruz na terenie bazy wojskowej. Stacjonuje tam samolot prezydenta
O incydencie poinformował wczoraj Pentagon. Siły powietrzne zapowiedziały przeprowadzenie kompleksowej oceny środków bezpieczeństwa nie tylko w bazie Andrews, ale także we wszystkich swoich bazach na świecie.
Według mediów, mężczyzna przedostał się w czwartek na teren bazy lotniczej Andrews, położonej ok. 24 km od Białego Domu. Mieści się tam jednostka odpowiedzialna za Air Force One i inne samoloty zarezerwowane dla najważniejszych osób w państwie, w tym dowódców wojskowych.
Intruz wszedł do samolotu C-40, wojskowej wersji Boeinga 737. Nic nie wskazywało na to, aby miał jakiekolwiek powiązania z grupami ekstremistów. Motywy jego działania nie są jeszcze znane. "Myślę, że wszyscy traktują to bardzo poważnie i siły powietrzne w pełni zbadają tę sprawę" - przekazał rzecznik Pentagonu John Kirby.
Jak podała stacja NBC, C-40 w niebiesko-białych kolorach rządu USA i zaprojektowany jest jako „biuro w niebie" dla wysokich rangą wojskowych, członków rządu i Kongresu. Samolot jest wyposażony m.in. w bezpieczne środki łączności, sypialnie i stoły do pracy.
"Intruz został ostatecznie zatrzymany przez siły bezpieczeństwa bazy, a następnie oddany do dyspozycji biura śledczego sił powietrznych i otrzymał tam wezwanie do sądu federalnego za złamanie prawa. Później został przekazany lokalnym organom ścigania w stanie Maryland, ponieważ miał dwa zaległe nakazy sądowe" - głosi oświadczenie sił powietrznych.
Do incydentu doszło dzień przed wylotem prezydenta Joe Bidena z bazy Andrews do Wilmington w stanie Delaware.
Czytaj więcej:
USA: Gabinet Bidena będzie najbardziej różnorodny w historii kraju
Biden usunął popiersie Churchilla. Farage: "Nie będzie wielkim przyjacielem UK"
Pierwsza rozmowa telefoniczna Bidena i Johnsona
Media: Latem królowa przyjmie Bidena w pałacu Buckingham