UK: Wzrosła liczba zgonów pacjentów w czasie oczekiwania na przyjazd karetki
W ostatnim czasie pracownicy "pierwszej linii" NHS alarmują, iż pracują pod niespotykaną do tej pory presją, która "uniemożliwia im wykonywanie pracy". Przed niektórymi oddziałami ratunkowymi zorganizowano nawet specjalne izby przyjęć w barakach, aby skrócić czas oczekiwania na przyjęcie.
Sytuację dodatkowo komplikuje problem braków kadrowych oraz fakt, iż przez kraj przetacza się fala strajków. Tylko jutro do pracy nie stawi się 10 tys. pracowników pogotowia, w związku z trwającym sporem o płace.
Według danych z NHS w ubiegłym roku na skutek opóźnień zmarło aż 500 pacjentów. To o 100 więcej niż jeszcze w 2021 r.
Rzeczywista liczba może być jednak znacznie wyższa. Wynika to z faktu, że zdecydowana większość oddziałów ratunkowych nie zgodziła się na opublikowanie powyższych statystyk - opierają się one zatem wyłącznie na podstawie danych z pięciu trustów.
Brytyjska prasa zauważa, że w jednym z trustów we wschodniej Anglii - East of England Ambulance Service - w ubiegłym roku odnotowano 23 przypadki zgonów na skutek zbyt późnego dotarcia karetki.
Jeden z ambulansów miał dotrzeć do pacjenta dopiero po upływie 16 godzin i 1 minuty. Poszkodowany miał udar, co jest stanem, który wymaga jak najszybszej interwencji medycznej. W myśl przepisów NHS, jest to jednak incydent 2. kategorii.
Czytaj więcej:
1 200 żołnierzy zastąpi strajkujących kierowców karetek i straż graniczną
Rishi Sunak nie godzi się ze stwierdzeniem, że NHS jest w kryzysie
Szkockie pogotowie: Coraz więcej osób choruje z powodu niskich temperatur w domach
Największe zakłócenia w angielskim NHS. Strajkują jednocześnie pielęgniarki i pogotowie ratunkowe