Raport: Części Anglii grozi susza przed 2035 r.
W obliczu kolosalnego marnotrawienia wody, związanego z wyciekami z wodociągów, nadmiernym wykorzystaniem jej przez ludzi i kryzysem klimatycznym, brak wody to bardzo realny scenariusz - ostrzegają eksperci.
Północy Anglii nie uratuje nawet to, że jest bogata w zasoby wodne. Wraz ze zwiększeniem liczby ludności i wzrostem gospodarczym popyt na wodę wzrośnie, a jej dostawy będą zmniejszać się równolegle z gorętszymi, suchszymi latami i mniej przewidywalnymi opadami deszczu.
Suszą najbardziej zagrożony jest region Yorkshire and the Humber, gdzie popyt może przekroczyć podaż do 2035 r., chyba że gospodarstwa domowe i firmy ograniczą zużycie wody.
Z raportu wynika, że marnotrawienie wody w gospodarstwach domowych w Anglii powoli spada, ale obecna średnia 141 litrów na osobę dziennie wciąż znacznie przewyższa np. 121 litrów w Niemczech.
"Chociaż duża część północy - w przeciwieństwie do południa Anglii - nie jest uważana za strefę ubogą w zasoby wodne, to tzw. bezpieczeństwo wodne regionu nie może być traktowane jako coś oczywistego. Istnieją bardzo ograniczone możliwości znacznego zwiększenia podaży wody, na przykład poprzez budowę nowych zbiorników" - czytamy w raporcie.
"Dlatego, jeśli chcemy, aby region był bezpieczny, musimy lepiej wykorzystać nasze istniejące zasoby, m.in. poprzez zarządzanie popytem, zmniejszaniem wycieków, poprawę wydajności zużycia wody w domu i zmiany postaw społecznych" - dodano.