Polska - Czarnogóra 1:1: Feta zamieniła się w żałobę
Polska zremisowała z Czarnogórą 1:1 w meczu eliminacji Mistrzostw Świata 2014. Taki wynik dla biało-czerwonych oznacza, że występ na mundialu piłkarze mogą już rozpatrywać w kategorii cudu.
Reklama
Reklama
Kilkanaście miesięcy temu piłkarze przepraszali kibiców za Euro i obiecywali, że w eliminacjach do mundialu będzie dużo lepiej. Niestety, wygląda na to, że i tym razem nie uda się im spełnić obietnicy.
Żeby zagrać w Brazylii, biało-czerwoni muszą teraz wygrać wszystkie mecze, w tym ten na Wembley - z Anglią. Niewiele osób w to wierzy, skoro Polakom udało się jak dotąd pokonać jedynie Mołdawię i San Marino, a we wczorajszym meczu z przeciętną Czarnogórą media określają Polaków jako "zespół bez teraźniejszości".
Polacy rozpoczęli z ogromnym animuszem i przez pierwsze 10 minut praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika. Wydawało się, że gol gospodarzy to kwestia czasu, ale w 11. minucie piłkę w polskiej bramce umieścił Dejan Demjanovic.
Wreszcie, w 15. minucie przełamał się Robert Lewandowski, który po 15 miesiącach zdobył gola z akcji dla drużyny narodowej. W 95. minucie to Jakub Błaszczykowski trafił do siatki rywala, a trybuny oszalały z radości.
Jednak po chwili feta zamieniła się w żałobę, kiedy sędzia podjął kontrowersyjną decyzję i nie uznał gola, dopatrując się spalonego.
Żeby zagrać w Brazylii, biało-czerwoni muszą teraz wygrać wszystkie mecze, w tym ten na Wembley - z Anglią. Niewiele osób w to wierzy, skoro Polakom udało się jak dotąd pokonać jedynie Mołdawię i San Marino, a we wczorajszym meczu z przeciętną Czarnogórą media określają Polaków jako "zespół bez teraźniejszości".
Polacy rozpoczęli z ogromnym animuszem i przez pierwsze 10 minut praktycznie nie schodzili z połowy przeciwnika. Wydawało się, że gol gospodarzy to kwestia czasu, ale w 11. minucie piłkę w polskiej bramce umieścił Dejan Demjanovic.
Wreszcie, w 15. minucie przełamał się Robert Lewandowski, który po 15 miesiącach zdobył gola z akcji dla drużyny narodowej. W 95. minucie to Jakub Błaszczykowski trafił do siatki rywala, a trybuny oszalały z radości.
Jednak po chwili feta zamieniła się w żałobę, kiedy sędzia podjął kontrowersyjną decyzję i nie uznał gola, dopatrując się spalonego.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama