Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Polscy sklepikarze w Plymouth boją się o życie

Polscy sklepikarze w Plymouth boją się o życie
Polacy nie czują się w Plymouth bezpiecznie. (Fot. "Plymouth Herald")
Po dziesięciu tygodniach od zagłosowania Wielkiej Brytanii za opuszczeniem Unii Europejskiej polscy sklepikarze z Plymouth deklarują, że chcą wrócić do kraju. Mówią, że się boją.

Gwałtowny wzrost przestępstw z nienawiści wobec mniejszości etnicznych po historycznym głosowaniu w czerwcu — w tym graffiti namalowane na ścianie sklepu w Plymouth i spalenie do ziemi szopy w ogrodzie Polaka — sprawiło, że nasi rodacy zaczynają się obawiać o swoje życie.

Żaneta Morek przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii pięć lat temu. Chciała w ten sposób zapewnić dwójce swoich dzieci lepsze życie. 33-latka wyznała, że lubi mieszkać w Plymouth, jednak nie czuje się bezpiecznie z rodziną w miejscach publicznych. 

"Czasami myślę, że może lepiej wrócić do Polski, bo mam dwoje dzieci i jestem przerażona. W ubiegłym tygodniu mieliśmy problem z angielskimi klientami, kiedy odmówiliśmy im sprzedaży piwa. Byli dla mnie niegrzeczni. Są to ludzie, których czasem spotykam w centrum miasta i boję się, że mi coś zrobią. Po referendum ludzie są wobec nas bardziej agresywni. Kiedy powiedziałam klientowi, że niestety, nie mogę mu sprzedać piwa, wykrzyczał, żebym wracała do swojego piep..go kraju. Byłam tym wstrząśnięta. Myślę o powrocie, ale będzie to oznaczać zabranie córki z jej szkoły średniej" - opowiada Polka lokalnej gazecie.

Zaledwie kilka dni po głosowaniu 23 czerwca, namalowane sprayem słowa „wracaj do Polski" pojawiły się na ścianie polskiego supermarketu, w którym pracuje pani Żaneta.

W lipcu spalona została szopa w ogródku należącym do polskiej rodziny z Efford. Podpalacze zostawili notatkę z napisem „Wracajcie do domu". Policja jeszcze nie znalazła winnych.

Paulina Zakrzewska, kasjerka z polskiego sklepu na Mutley Plain, mieszka w Plymouth od roku.
"Brakuje mi mojego kraju i myślę, że chyba wrócę. Moim zdaniem, Brexit był złą decyzją dla Anglików, ponieważ wielu Polaków napędza siłę roboczą w fabrykach. Co by się stało, gdyby wszyscy wyjechali?" - zastanawia się 22-latka.

Według danych wyszukiwarki Google, „imigracja" było najbardziej poszukiwanym hasłem w Plymouth, w okresie przygotowań do referendum.

Prawie 80 000 mieszkańców miasta głosowało 23 czerwca za wyjściem, a 53 458 za pozostaniem w UE.

Na szczęście, nie wszyscy pracownicy pochodzący spoza Wielkiej Brytanii mają negatywne doświadczenia. Dorota Stanisz, która jest właścicielką sklepu "Boryna" na Mutley Plain, przyznała, że otrzymała nawet kwiaty i kartki od mieszkańców oferujących swoje wsparcie.

„Nie mamy w tej chwili żadnych problemów z klientami. Są bardzo mili. Kłopot mamy tylko z pijanymi. Są chamscy, i mówią niemiłe rzeczy. Ignorujemy ich, bo wiemy, że nie są w stanie jasno myśleć. Komentarze takie zaczęliśmy słyszeć po głosowaniu, wcześniej to się nie zdarzało" - podkreśla 45-latka. "Brexit po prostu pokazał to, co siedzi w ludziach. To jednak dotyczy tylko części z nich".

    Kurs NBP z dnia 21.05.2024
    GBP 4.9798 złEUR 4.2572 złUSD 3.9175 złCHF 4.3052 zł

    Sport