Ofiara wypadku: "Książę Filip powinien stanąć przed sądem"
45-letnia Emma Fairweather podróżowała z 28-letnią przyjaciółką i dziewięciomiesięcznym dzieckiem, kiedy doszło do wypadku spowodowanego przez leciwego małżonka królowej Elżbiety. 97-latek kierował Land Roverem, gdy - jak tłumaczył - oślepiło go słońce i z impetem uderzył w nadjeżdżający samochód marki Kia.
Filipowi nic się nie stało, podobnie jak niemowlakowi w drugim samochodzie, ale inaczej było z dwiema kobietami. Jedna złamała rękę, druga miała lekkie obrażenia kolana.
W programie "This Morning" na kanale ITV Fairweather przyznała, że była oburzona, gdy - zaledwie 48 godzin po wypadku - brytyjskie media obiegły nowe zdjęcia księcia, który po raz kolejny prowadził samochód bez zapiętych pasów bezpieczeństwa.
Jej zdaniem, książę wykazał się kompletnym brakiem wrażliwości, a do tego - bezmyślnością. "Zdenerwowałam się. I to bardzo" - przyznała podczas wywiadu, zaznaczając, że 97-letni Filip nie wyciągnął żadnych wniosków z tej niebezpiecznej sytuacji.
Kobieta skrytykowała również Pałac Buckingham za reakcję na wypadek - a raczej jej brak, podkreślając, że do tej pory nie usłyszała od księcia słowa "przepraszam". Na zarzuty Emmy odpowiedział rzecznik rodziny królewskiej, zapewniając, że "przeprosiny zostały wysłane zarówno do kierowcy, jak i pasażera".
Zapytana, czy książę Filip powinien stawić czoła oskarżeniu, jeśli zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, odpowiedziała: "Oczywiście!".
Policja w Norfolk poinformowała, że "incydent zostanie zbadany i zostaną podjęte odpowiednie działania". Wiadomo też, że po wypadku książę Filip zdał policyjny test wzroku, więc nadal może kierować pojazdami.