Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Nowy Rok pod znakiem sporów o imigrantów

Nowy Rok pod znakiem sporów o imigrantów
Fot. Getty Images
Otwarcie brytyjskiego rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów od 1 stycznia 2014 r. nasiliło polityczny spór o imigrację. Niektórzy politycy w Wielkiej Brytanii obawiają się dużej liczby przyjezdnych.
Reklama
Reklama
Wielu biznesmanów i zwolenników otwartego rynku pracy sądzi, że napływ kolejnych imigrantów pomoże w ożywieniu brytyjskiej gospodarki. Tymczasem konserwatywni politycy prawicy zarzucają rządowi, że nie zrobił więcej, by zapobiec dużej - jak przewidują - liczbie przyjazdów.

Premier David Cameron zlikwidował możliwość ubiegania się przez nowych imigrantów z UE o świadczenia przez pierwsze trzy miesiące pobytu i zaostrzył kryteria ich przyznawania, ale w ocenie eurosceptyków działania te są niewystarczające.

Grupa 90 konserwatywnych posłów wystosowała list do premiera, w którym sugerowała, by Cameron nie otwierał rynku pracy dla Bułgarów i Rumunów. Politycy powoływali się przy tym na unijną klauzulę, która dopuszcza utrzymanie kontroli granicznej, jeśli duży napływ imigrantów grozi poważną destabilizacją gospodarki.

Konserwatywny poseł Nigel Mills zgłosił projekt poprawki do ustawy imigracyjnej, która pozwala na utrzymanie przejściowych barier w dostępie do brytyjskiego rynku pracy do 2018 r. Pod tą inicjatywą podpisało się 50 parlamentarzystów z jego partii.

"Rząd już podjął i będzie wciąż podejmował wszelkie działania, aby ludzie przyjeżdżali do Wielkiej Brytanii z właściwych powodów, tj. by ciężko pracować i wnosić wkład w naszą gospodarkę i społeczeństwo" - oświadczył rzecznik ministerstwa spraw wewnętrznych (Home Office) w reakcji na te inicjatywy.

"Koncentrujemy się na usuwaniu nadużyć związanych ze swobodnym przepływem siły roboczej między państwami UE oraz na zjawiskach leżących u podstaw imigracji do Wielkiej Brytanii. Agencje rządowe dbają o to, by dostęp do świadczeń, w tym do świadczeń zdrowotnych oraz mieszkań socjalnych, należał do najtrudniejszych w UE i chronił nasz kraj przed nadużyciami" - dodał rzecznik.

Z kolei David Hanson z opozycyjnej Partii Pracy oskarżył rząd o to, że nie chroni interesów nisko opłacanych Brytyjczyków, których płace - jak twierdzi - maleją przez obcokrajowców z nowych państw UE. "Od dawna argumentowaliśmy, że rząd powinien ściśle egzekwować ustawowe minimum płacowe, rozciągnąć system licencji dla agencji pośrednictwa pracy (z sektorów rolnictwa i ogrodnictwa - przyp. red.) na usługi turystyczne i catering, a w szczególności przyjrzeć się działalności agencji zatrudnienia werbujących pracowników wyłącznie w nowych krajach UE" - przytacza jego wypowiedź agencja Press Association.

Brytyjska prasa cytuje też radną gminy Westminster Philippę Roe, która jeszcze przed zniesieniem barier na brytyjskim rynku pracy oskarżyła Romów przybyłych do Wielkiej Brytanii o to, że "paraliżują życie w centrum Londynu i odpowiadają za drobną przestępczość". Oburzeniu z powodu tej wypowiedzi dała wyraz ponadpartyjna komisja parlamentarna ds. Cyganów, Romów i tzw. travellersów (członków pochodzącej z Irlandii ludności pokrewnej Romom i prowadzącej koczowniczy tryb życia).

Badania ośrodka Migration Watch sugerują, że w ciągu najbliższych 5 lat liczba imigrantów z Bułgarii i Rumunii sięgnie rocznie 50 tys. Oficjalne szacunki mówią o ok. 141 tys. imigrantów z tych krajów na Wyspach (Polaków jest ok. 600 tys.). Od kwietnia 2010 r. do końca marca 2013 r. publiczna służba zdrowia zatrudniła 1 471 rumuńskich pielęgniarek.
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 21.06.2024
    GBP 5.1291 złEUR 4.3331 złUSD 4.0527 złCHF 4.5437 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama