Nocna branża w UK z kłopotami. Brytyjczycy mniej piją i rzadziej chodzą do klubów

Z badania przeprowadzonego przez operatora klubów nocnych Rekom UK wynika, że imprezowicze wychodzący "na miasto" wydają obecnie średnio 73,19 funtów. To o 2,1 proc. mniej niż jeszcze rok temu.

Branża związana z tzw. nocną gospodarką mierzy się z problemami od momentu wybuchu pandemii koronawirusa. Od czerwca 2020 r. w całym kraju zamknięto aż jedną trzecią wszystkich klubów. Problem jest duży i mocno odczuwalny, ponieważ nocna branża zatrudnia aż 27 proc. siły roboczej na Wyspach.

Dodatkowym kłopotem dla sektora jest postępująca zmiana nawyków imprezowych mieszkańców Wysp. Z danych wewnętrznych Rekom UK wynika, że obecnie niemal 50 proc. osób w wieku 25-34 całkowicie zrezygnowało z picia alkoholu w czasie wyjść. Rośnie natomiast spożycie mocktaili, a więc drinków bezalkoholowych.

Co więcej, 52 proc. osób twierdzi, że spożywa dziś poza domem mniej napojów wyskokowych niż w przeszłości. W grupie wiekowej 25-34 odsetek ten wzrasta do niemal 60 proc., choć np. wśród studentów spada do 48,5 proc.

Jak uważają eksperci, za spadek popularności alkoholu odpowiada większa świadomość na temat szkodliwości upijania się. Nie bez wpływu jest także pogarszająca się sytuacja materialna wielu osób.

"W ciągu ostatniego roku nastąpiła wyraźna i fundamentalna zmiana w zwyczajach społeczeństwa" - podkreśla Peter Marks, szef Rekom UK.

Informacje te powierdza prezes Night Time Trade Association, Michael Kill. "Wkraczamy w zupełnie inne czasy i bez wątpienia konieczna jest adaptacja całej nocnej gospodarki" - podkreśłił.