Nauczyciele na Wyspach coraz bardziej krytyczni wobec propozycji podwyżek

Związkowcy reprezentujący nauczycieli są zawiedzeni brakiem "jakiegokolwiek długoterminowego porozumienia w sprawie płac", a także tym, "kto zapłaci za obecne podwyżki".

Umowa ogłoszona między rządem a czterema angielskimi związkami nauczycielskimi zakłada podniesienie wynagrodzeń o 6,5 proc. Podwyżka będzie wyższa w przypadku początkujących nauczycieli, których roczne wynagrodzenie ma wzrosnąć do co najmniej 30 tys. funtów rocznie.

Dla nauczycieli ze średnim stażem podwyżka wyniesie ok. 2,5-3 tys. funtów rocznie. Obecnie nauczyciel w Wielkiej Brytanii - według danych portalu Talent.com - zarabia przeciętnie 35 225 funtów rocznie (ok.18 funtów za godzinę pracy).  

Rishi Sunak wielokrotnie zaznaczał, że podwyżki płac w sektorze publicznym nie będą finansowane z podatków ani pożyczek. Premier na łamach prasy używał sformułowania "znajdziemy te pieniądze", unikając jednocześnie sprecyzowania, gdzie i w jaki sposób.

Nauczyciele na grupach WhatsApp i w mediach społecznościowych wyrażają obawy, że ich podwyżki są finansowane kosztem imigrantów (np. poprzez wyższe opłaty wizowe) lub poprzez cięcia budżetów szkolnych.

Grupy zrzeszone w National Education Union już zaczęły organizację pierwszych pikiet, których celem jest odrzucenie porozumienia. Niektórzy związkowcy z kolei nawiązali współpracę z Partią Socjalistyczną, która rozpoczęła kampanię wzywającą do sprzeciwu. 

"Oferta nie spełnia naszych oczekiwań. Nie jest odporna na inflację, nie rekompensuje rzeczywistych strat, które ponieśliśmy w ciągu ostatnich 13 lat, ani nie rozwiązuje chronicznego kryzysu finansowego i kadrowego w naszych szkołach" - skomentowała Debs Gwynn, jedna z członkiń związku zawodowego NEU.

Wszystkie związki zawodowe nauczycieli mają głosować nad przyjęciem porozumienia w najbliszych tygodniach. Niekóre z nich - w tym National Association of Head Teachers czy Association of School and College Leaders - zalecają swoim członkom zagłosowanie za jego przyjęciem.