Kolejne ekscesy ochroniarzy Obamy
Dwaj wysocy rangą agenci Secret Service z najbliższej ochrony prezydenta USA Baracka Obamy zostali odsunięci od pełnienia obowiązków w związku z dochodzeniem w sprawie ich zachowania nielicytującego z powagą służby - podał 'Washington Post'. Nie jest to pierwszy skandal z udziałem Secret Service.
Reklama
Reklama
Do incydentu z udziałem agentów Ignacio Zamory Juniora oraz Timothy'ego Barraclough doszło w maju br. w luksusowym hotelu Hay Adams, położonym w sąsiedztwie Białego Domu. Przed inauguracją mieszkał tam, jeszcze jako prezydent elekt, Barack Obama.
Personel hotelu w godzinach nocnych zgłosił do Białego Domu, że Ignacio Zamora domaga się dostępu do jednego z pokoi. Jak wykazał wewnętrzny raport Secret Service, agent próbował ponownie wejść do pokoju kobiety, którą wcześniej poznał w hotelowym barze, ponieważ podczas wcześniejszej wizyty zostawił tam nabój ze służbowej broni. Kobieta nie chciała jednak wpuścić go do środka.
Secret Service wszczęło wewnętrzne dochodzenie, podczas którego odkryto, że wspomniany pracownik wysyłał "niewłaściwe i niedwuznaczne" e-maile do niższej stopniem agentki tej samej służby. Przy okazji znaleziono wiadomości podobnej treści wysyłane do tej samej kobiety także przez Timothy'ego Barraclough.
Komentarza odmówił rzecznik Secret Service, sami zainteresowani oraz ich prawnicy.
Zamora to doświadczony agent Secret Service, który od kilku lat zajmował się ochroną głowy państwa. Wcześniej był odpowiedzialny za bezpieczeństwo poprzedniej pierwszej damy Laury Bush, która w autobiografii chwaliła jego służbę.
Nie jest to pierwszy skandal z udziałem Secret Service. O agencji zrobiło się głośno, gdy w kwietniu ubiegłego roku wyszło na jaw, że kilku jej pracowników przed wizytą prezydenta Baracka Obamy w kolumbijskiej Cartagenie spotykało się tam z prostytutkami.
Po aferze organizacja zapowiedziała walkę z panującą w niej "kulturą maczyzmu, związaną z intensywnym imprezowaniem i innymi ekscesami" - przypomina "Washington Post". Wiosną br. na czele Secret Service po raz pierwszy w historii stanęła kobieta, Julia Pierson. W najbliższych tygodniach oczekiwana jest publikacja raportu po wewnętrznym audycie.
Personel hotelu w godzinach nocnych zgłosił do Białego Domu, że Ignacio Zamora domaga się dostępu do jednego z pokoi. Jak wykazał wewnętrzny raport Secret Service, agent próbował ponownie wejść do pokoju kobiety, którą wcześniej poznał w hotelowym barze, ponieważ podczas wcześniejszej wizyty zostawił tam nabój ze służbowej broni. Kobieta nie chciała jednak wpuścić go do środka.
Secret Service wszczęło wewnętrzne dochodzenie, podczas którego odkryto, że wspomniany pracownik wysyłał "niewłaściwe i niedwuznaczne" e-maile do niższej stopniem agentki tej samej służby. Przy okazji znaleziono wiadomości podobnej treści wysyłane do tej samej kobiety także przez Timothy'ego Barraclough.
Komentarza odmówił rzecznik Secret Service, sami zainteresowani oraz ich prawnicy.
Zamora to doświadczony agent Secret Service, który od kilku lat zajmował się ochroną głowy państwa. Wcześniej był odpowiedzialny za bezpieczeństwo poprzedniej pierwszej damy Laury Bush, która w autobiografii chwaliła jego służbę.
Nie jest to pierwszy skandal z udziałem Secret Service. O agencji zrobiło się głośno, gdy w kwietniu ubiegłego roku wyszło na jaw, że kilku jej pracowników przed wizytą prezydenta Baracka Obamy w kolumbijskiej Cartagenie spotykało się tam z prostytutkami.
Po aferze organizacja zapowiedziała walkę z panującą w niej "kulturą maczyzmu, związaną z intensywnym imprezowaniem i innymi ekscesami" - przypomina "Washington Post". Wiosną br. na czele Secret Service po raz pierwszy w historii stanęła kobieta, Julia Pierson. W najbliższych tygodniach oczekiwana jest publikacja raportu po wewnętrznym audycie.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama