Izrael: Nie ustają masowe protesty przeciwko reformie sądownictwa
"Nie wierzymy w nic, co wychodzi z ust Bibiego (Netanjahu - przyp.red.). Uważamy, że (zawieszenie reformy - przyp.red.) to tylko polityczny chwyt mający na celu powstrzymanie protestu" – oznajmił agencji Reutera Emanuel Keller, jeden z uczestników demonstracji przed siedzibą prezydenta Izraela Icchaka Herzoga, który zaangażował się w rozmowy między rządem a opozycją w poszukiwaniu wyjścia z politycznego kryzysu.
"Będziemy wychodzić na ulice, dopóki nie zostanie nam obiecane, że państwo Izrael pozostanie demokracją" - podkreślili organizatorzy sobotniego protestu, których cytuje portal Times of Israel. Według ich oświadczenia, w całym kraju protestuje około 450 tys. osób, w tym ok. 230 tys. w Tel Awiwie.
Policja użyła armatek wodnych, aby usunąć protestujących blokujących autostradę Ajalon w Tel Awiwie - informuje Times of Israel.
Projekt reformy wymiaru sprawiedliwości zakłada m.in. zwiększenie kontroli rządu nad procesem wyborów sędziów Sądu Najwyższego, a także możliwość uchylania orzeczeń tego sądu większością 61 głosów w 120-osobowym Knesecie. Plany te powodują, że Izrael boryka się z największą od lat falą protestów.
Netanjahu, sądzony pod zarzutem korupcji, któremu zaprzecza, mówi, że potrzebne są reformy, aby zrównoważyć wpływy różnych gałęzi władzy. Jego partia Likud i polityczni sojusznicy ze skrajnej prawicy wezwały do organizowania kontrdemonstracji. Opozycja twierdzi, że działania obecnego rządu stanowią zagrożenie dla demokracji w Izraelu.
Czytaj więcej:
Izrael: Dwie ofiary śmiertelne, w tym 6-latek, w ataku terrorystycznym w Jerozolimie
Londyn: Premier Izraela powitany gwizdami przez demonstrantów