Doradca Putina: "USA bardzo chciałyby, aby Rosji w ogóle nie było"
"USA bardzo chciałyby, aby Rosji w ogóle nie było. Jako kraju. Dlatego, że dysponujemy ogromnymi bogactwami. A Amerykanie uważają, że rozporządzamy się tymi bogactwami bezprawnie i niezasłużenie. Ich zdaniem, nie korzystamy z tych bogactw tak, jak powinniśmy" - stwierdził Patruszew, jeden z najbliższych współpracowników prezydenta Rosji Władimira Putina, w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant".
Sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR oświadczył, że "jest jasne, iż za projektem destabilizacji Ukrainy kryje się próba uzyskania narzędzie dla radykalnego osłabienia Rosji". "Właśnie w tym celu na Ukrainie stworzono przesłanki dla podtrzymania permanentnego napięcia, dalszego rozwoju skrajnych form nacjonalizmu, sabotowania porozumień mińskich" - skonstatował.
Patruszew oznajmił, że "jednocześnie rozwiązuje się zadanie prowadzenia na krótkiej smyczy krajów Unii Europejskiej, którym częstokroć bez uwzględnienia ich opinii i interesów narzucano antyrosyjskie sankcje i stanowiska".
Kremlowski urzędnik oświadczył także, iż wbrew temu, co twierdzą Stany Zjednoczone, Rosja nie jest stroną konfliktu na Ukrainie. "To nie tak. To USA są inicjatorami konfliktu na Ukrainie" - wskazał.
Zdaniem Patruszewa, Stany Zjednoczone popełniły polityczny błąd, doprowadzając do obalenia poprzedniego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza. "Choć jego kadencja zbliżała się ku końcowi i naród Ukrainy ponownie by go nie wybrał, oni postanowili odsunąć go przy użyciu siły. To był ich polityczny błąd" - ocenił.
Zausznik Putina zauważył, że "jeśli USA poczekałyby, to zdołałyby przeforsować odpowiadających im ludzi w sposób legalny". "Nie byłoby przewrotu, nie byłoby wydarzeń na Krymie i na wschodzie Ukrainy" - podkreślił Patruszew.