Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Brytyjski rząd chce, by pomoc zagraniczna była bardziej zgodna z interesami kraju

Brytyjski rząd chce, by pomoc zagraniczna była bardziej zgodna z interesami kraju
"Brytyjski podatnik ma prawo oczekiwać, że każdy wydany funt przyniesie maksymalną wartość" - tłumaczy swoją decyzję Johnson. (Fot. Getty Images)
Brytyjski premier Boris Johnson ogłosił, że od września ministerstwo ds. rozwoju międzynarodowego (DfID) zostanie wchłonięte przez resort spraw zagranicznych, co jak wyjaśniał, pozwoli ukierunkowywać brytyjską pomoc rozwojową zgodnie z interesem kraju.
Reklama
Reklama

Jak wskazywał, funkcjonujący od 1997 r. rozdział obu ministerstw jest sztuczny i nie odpowiada realiom współczesnego świata, a choć Wielka Brytania dysponuje trzecim największym na świecie budżetem na pomoc rozwojową oraz trzecią największą siecią placówek dyplomatycznych, brak koordynacji między resortami powoduje, iż nie zawsze pieniądze wydawane są tam, gdzie jest to najważniejsze. "Brytyjski podatnik ma prawo oczekiwać, że każdy wydany funt przyniesie maksymalną wartość" - wyjaśniał w Izbie Gmin.

"Przekazujemy Zambii taką samą pomoc jak Ukrainie, choć ta ostatnia jest kluczowa dla bezpieczeństwa europejskiego. Dajemy Tanzanii dziesięciokrotnie większą pomoc niż sześciu krajom Bałkanów Zachodnich, które są bardzo podatne na ingerencję Rosji. I niezależnie od wartości tych decyzji, żadne pojedyncze ministerstwo nie ma obecnie kompetencji do oceny, czy mają one sens, czy też nie: tolerujemy nieuchronne ryzyko, że nasza lewa i prawa ręka będą działać niezależnie od siebie" - przekonywał.

Zapowiedział zarazem, że budżet ministerstwa ds. rozwoju międzynarodowego na pomoc zagraniczną - który w zeszłym roku wynosił 15 miliardów funtów - nie zostanie zmniejszony, a Wielka Brytania nadal będzie wydawać na projekty pomocowe przynajmniej 0,7 proc. PKB. Dla porównania - ministerstwo spraw zagranicznych na pomoc zagraniczną wydało w ubiegłym roku 2,4 mld funtów.

Sprawa budzi jednak spore kontrowersje. Decyzję Johnsona skrytykowało jego trzech poprzedników - konserwatysta David Cameron oraz laburzyści Tony Blair i Gordon Brown, a także obecny lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer, który nawet zapowiedział, że jeśli zostanie premierem, przywróci DfID. "Zlikwidowanie DfID ograniczy pozycję Wielkiej Brytanii w świecie" - przekonywał Starmer.

Krytycy połączenia, w tym organizacje pomocowe, obawiają się, że spowoduje to zmianę priorytetów i więcej pieniędzy będzie przekazywane na realizację brytyjskich interesów, a mniej na ograniczanie ubóstwa na świecie. "Decyzja ta stawia politykę ponad potrzeby najbiedniejszych i sprawi, że więcej ludzi na całym świecie umrze niepotrzebnie z głodu i z powodu chorób" - oświadczył Danny Sriskandarajah, szef Oxfam GB.

Johnson wskazywał na przykłady Australii, Kanady i Nowej Zelandii, które należą do największych dawców pomocy rozwojowej, choć podlega ona w tych państwach ministerstwu spraw zagranicznych.

Debata o tym, czy ministerstwo ds. rozwoju międzynarodowego powinno działać razem z ministerstwem spraw zagranicznych, czy oddzielnie, trwa w Wielkiej Brytanii niemal od momentu utworzenia w 1964 r. poprzednika tego pierwszego. W 1970 r. konserwatyści połączyli oba resorty, ale w 1974 r. laburzyści po powrocie do władzy ponownie je rozdzielili. W 1979 r. konserwatywna premier Margaret Thatcher znów włączyła pomoc zagraniczną do MSZ, zaś w 1997 r. Tony Blair utworzył ministerstwo da. rozwoju międzynarodowego pod obecną nazwą.

Czytaj więcej:

Bank Anglii gotowy do podjęcia działań w celu wsparcia gospodarki

Milion pracowników w UK "bez pomocy finansowej rządu"

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama