Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Bokser "Diablo" Włodarczyk: Do Moskwy po zwycięstwo

Bokser "Diablo" Włodarczyk: Do Moskwy po zwycięstwo
Krzysztof "Diablo" Włodarczyk powalczy w Moskwie (Fot. Facebook/Krzysztof "Diablo" Włodarczyk)
Krzysztof 'Diablo' Włodarczyk zapewnia, że w rewanżu z Rosjaninem Grigorijem Drozdem (39-1) nie bierze pod uwagę innej opcji niż wygrana. Pięściarz grupy Sferis KnockOut Promotions 22 maja w Moskwie stanie przed szansą odzyskania pasa mistrza świata federacji WBC.
Reklama
Reklama

Włodarczyk (49-3-1) był mistrzem kategorii junior ciężkiej cztery lata. 27 września ubiegłego roku stracił tytuł przegrywając z Drozdem jednogłośnie na punkty.

"Tym razem do Moskwy lecę po zwycięstwo, nie ma innej opcji. Jestem gotowy na wojnę, a nie jak poprzednio tylko na stanie i przyjmowanie ciosów" - stwierdził podczas zgrupowania w Zakopanem.

Dodał, że jego atutem będzie także to, że zawsze wolał mistrzowski pas zdobywać niż go bronić. "Nie ma wtedy presji powodowanej obawą utraty trofeum. W tej walce jednak będzie jeszcze coś innego - wejdę na ring, żeby odzyskać coś, co kilka miesięcy temu przy pewnych potknięciach utraciłem" - dodał.

Według trenera Fiodora Łapina, wpływ na wynik wrześniowego pojedynku miało kilka czynników. "Po pierwsze Krzyśkowi nie leży za bardzo styl walki Drozda, poza tym wkradła się rutyna i trochę zlekceważył przeciwnika. Głównie jednak uważam, że nie był gotowy mentalnie. Teraz już na pewno wiemy, co musi mieć w głowie, żeby w ringu wszystko wyglądało zupełnie inaczej" - zapewnił.

Włodarczyk zgodził się w tej kwestii ze szkoleniowcem. "Komplikacje w życiu prywatnym - w lipcu urodziła mi się spoza małżeńskiego związku córeczka - spowodowały, że w mojej głowie przez kilka miesięcy panował istny mętlik. Do tego doszedł brak pewności siebie. Z takim chaosem nie można wchodzić na ring. Ja wszedłem, stanąłem i... dostałem lanie" - wspomniał.

Według niego przegrana była - jak to określił - postawieniem go do pionu, "które bardzo się przydaje, chociaż czujesz się wtedy jak pogrzebany po uszy w piachu i czekasz, aż ktoś ci poda rękę i otworzy przed tobą jakieś szanse".

"Przykro było wracać do domu i siedzieć odczuwając straszny smutek i żal do siebie za stworzenie tej całej sytuacji, która do tego doprowadziła" - podkreślił.

Sytuacja rodzinna w dalszym ciągu nie jest do końca stabilna, skąd więc pewność, że tym razem walka będzie miała zupełnie inny przebieg? "Oczywiście jest mi bardzo przykro, że nie mogę widywać córeczki, ponieważ kocham ją równie mocno jak syna, ale mam nadzieję, że czas leczy rany i wszystko będzie w należytym porządku. Kubeł zimnej wody na łeb podziałał i teraz będzie inaczej. Plan jest taki - pojechać, wygrać, zadbać o przyszłość swojej rodziny i drugiego dziecka" - zapewnił.

Włodarczyk zamierza tym razem zmusić Drozda do przyjęcia swoich reguł walki. "Głównie zadając dużą liczbę ciosów i osłabiając go w ten sposób z rundy na rundę, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Będę jak wygłodniały wilk, który szuka swojej ofiary i dotąd ją podgryza aż ta padnie lub podda się sama. Będę go kąsał i kąsał, a jestem zawodnikiem, którego ciosy bolą, więc taka kumulacja zrobi swoje" - wyraził nadzieję.

Łapin zapytany o stan przygotowań do majowej walki, odpowiedział, że jest bardzo zadowolony, ponieważ nie przypomina sobie sezonu Włodarczyka z tak długim okresem pracy nad formą. "Zawsze coś się wydarzało - a to kontuzja, a to choroba czy inne problemy i trzeba było zaczynać wszystko niemal od nowa. Teraz na wcześniejszym etapie mogliśmy zrobić inną niż dawniej siłę i wytrzymałość. Teraz powoli dogrywamy sparingpartnerów i rozpoczynamy pracę nad taktyką, żeby wyeliminować błędy, które dostrzegliśmy wielokrotnie oglądając film z wrześniowej walki Krzyśka" - zaznaczył.

Do walki pozostały niespełna dwa miesiące. Trener uważa, że to dużo, ale i zarazem mało czasu. "Po pierwsze musimy wszystkie spostrzeżenia wdrożyć na workach i w technice podczas sparingów. Są to setki, ba - tysiące ciosów, które należy utrwalić. Jednym słowem trzeba kuć żelazo póki gorące, póki ta głowa i ciało chcą to tak naprawdę przepracować" - tłumaczył Łapin.

Na dwutygodniowym zgrupowaniu w Zakopanem przybywali także Krzysztof Głowacki, Andrzej Wawrzyk, Łukasz Maciec oraz Maciej Miszkin i Łukasz Janik. Część grupy zakończyła obóz wcześniej, ponieważ przygotowuje się do walk podczas gali Wojak Boxing Night, która odbędzie się 10 kwietnia w Gliwicach.

Podobnie jak poprzednio treningi w Zakopanem były prowadzone indywidualnie. "Jedni sparowali, inni poprawiali technikę, a Włodarczyk, Głowacki, Wawrzyk i Maciec pracowali nad siłą i wytrzymałością np. biegając po górach. Przeważnie pogoda dopisywała, chociaż raz było bardzo nieprzyjemnie. Przyszła silna mgła i w rejonie Kasprowego Wierchu niemal się zgubiliśmy. Do tego było bardzo zimno i wiał porywisty wiatr, więc kolejka nie jeździła. To był dla chłopaków test na charakter, który zdali bardzo dobrze" - podsumował Łapin. 

    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 26.04.2024
    GBP 5.0414 złEUR 4.3225 złUSD 4.0245 złCHF 4.4145 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama