"Nielojalni" posłowie Partii Konserwatywnej zastraszani? Johnson zapewnia, że "nic nie wie"
O domniemanym zastraszaniu mówił wcześniej wczoraj William Wragg, który jako jeden z pierwszych posłów Partii Konserwatywnej publicznie zadeklarował, że wysłał list z wnioskiem o głosowanie nad wotum nieufności dla Johnsona w związku imprezami na Downing Street w czasie restrykcji covidowych.
Twierdził on, że posłowie odpowiedzialni za dyscyplinę klubową grozili w ostatnich dniach tym, co do lojalności których mają wątpliwości, wycofaniem inwestycji w ich okręgach wyborczych lub wręcz ujawnieniem kompromitujących ich materiałów.
O zastraszaniu mówił też Christian Wakeford - poseł, który w środę opuścił szeregi Partii Konserwatywnej i przeszedł do opozycyjnej Partii Pracy. Twierdził on, że posłowie pilnujący dyscypliny grozili mu, że jeśli nie zagłosuje zgodnie ze stanowiskiem rządu, w jego okręgu nie powstanie szkoła.
"Nie widziałem żadnych dowodów, nie słyszałem żadnych dowodów na poparcie któregokolwiek z tych zarzutów" - zapewnił Johnson zapytany o te sprawy.
Jak podała wczoraj stacja Sky News, do tej pory około 30 posłów złożyło wnioski o głosowanie nad przywództwem Johnsona w partii, co oznacza, że do wymaganego progu 54 nadal jeszcze sporo brakuje. Johnson miał w środę powiedzieć posłom, że nawet jeśli ta liczba zostanie osiągnięta, nie zamierza ustępować, lecz chce walczyć o utrzymanie się na stanowisku.
BREAKING: Prime Minister Boris Johnson says he has "seen no evidence" to support claims that Tory MPs, who are suspected of lacking confidence in the PM, are being blackmailed or intimidated.
— Sky News (@SkyNews) January 20, 2022
Read more: https://t.co/W7EfpVLCvG
ðº Sky 501, Virgin 602, Freeview 233 and YouTube pic.twitter.com/qfvMjAzYS9
Zgodnie z partyjnym regulaminem konserwatystów, głosowanie w sprawie odwołania lidera może się odbyć, jeśli zwróci się o to co najmniej 15 proc. klubu poselskiego, czyli obecnie 54 posłów. Niemniej jeśli urzędujący lider je wygra, następny taki wniosek może być złożony dopiero po roku. Posłowie rozważają jednak zmianę regulaminu tak, aby dopuścić drugie głosowanie w ciągu roku, choć z wyższym progiem - wówczas musiałaby takie wnioski złożyć jedna trzecia klubu poselskiego.
Tym, co zapewne przesądzi o losach Johnsona, będzie raport z dochodzenia Sue Gray - urzędniczki służby cywilnej, która prowadzi dochodzenie w sprawie nieformalnych spotkań towarzyskich i imprez na Downing Street i tego, czy podczas nich były łamane restrykcje covidow
Raport ma zostać opublikowany w przyszłym tygodniu i jeśli się okaże, że restrykcje były łamane, a Johnson w tej sprawie nie mówił prawdy, dla części posłów będzie to przekonujący argument, by opowiedzieć się za odwołaniem go.
To jest realnym scenariuszem, bo jak podała wczoraj stacja ITV, Sue Gray znalazła maila od wysokiego rangą urzędnika z Downing Street do prywatnego sekretarza Johnsona, w którym ostrzega go, że nieformalne przyjęcie w ogrodzie w dniu 20 maja 2020 r. nie powinno mieć miejsca. Były główny doradca Johnsona Dominic Cummings twierdzi, że premier był ostrzegany, iż byłoby to złamaniem restrykcji, ale mimo to zgodził się na to przyjęcie.
Czytaj więcej:
"Ratujmy Wielkiego Psa". Johnson planuje czystki na Downing Street
Były doradca premiera: Johnson wiedział o imprezach i skłamał w Izbie Gmin
UK: Wotum nieufności dla premiera "bardzo blisko". Johnson odmawia złożenia rezygnacji
Raport w sprawie imprez na Downing Street zapewne w przyszłym tygodniu