"Daily Mail" odpowiada polskiej społeczności
„Przykro nam słyszeć, że nasz artykuł Pana uraził, to zdecydowanie nie było naszym zamiarem” - zaczęła autorka listu.
Pisząca w imieniu gazety Jeannette Arnold podkreśla, iż to nie „Daily Mail” jest autorem słów jakoby pomiędzy Polakami a Brytyjczykami była różnica kulturowa, która powoduje, że nasi rodacy nie zdają sobie sprawy z obyczajów panujących na Wyspach, przez co trzeba ich „wyedukować”.
„Słowa te są prywatną opinią tamtejszego radnego, Briana Murray-Carra, nie stanowiskiem MailOnline” - wyjaśnia Arnold.
Przywołuje także fragmenty tekstu mówiące o tym, że nie jest on nieobiektywny i szkalujący Polaków, bo niektóre z osób wypowiadają się pozytywnie na ich temat.
„Oczywiście, wielu Brytyjczyków jest także świadomych oraz bardzo wdzięcznych za to, co polscy piloci zrobili dla Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej. Ich wkład w walkę o Anglię był bardzo istotny” - dodaje autorka.
Brytyjka zwraca uwagę, że dziennikarze pracujący w gazecie kierują się podczas swojej pracy zasadami sporządzonymi przez Independent Press Standards Organisation (IPSO).
W związku z tym są oni zmuszeni unikać w swoich artykułach podkreślania narodowości, koloru skóry czy wyznania, gdyż mogłoby to wpłynąć na negatywny obraz danej grupy żyjącej na Wyspach.
„Nie chcemy, by polska społeczność poczuła się w jakikolwiek sposób obrażona, dlatego też postanowiliśmy zmienić nagłówek tego artykułu” - podsumowała dziennikarka „Daily Mail”.
Mimo tych zapewnień, gazeta nie zmieniła ani tytułu, ani treści kontrowersyjnego tekstu.