Luz, chill, pełen relaks: Lonely Beach na Koh Chang - ulubiona miejscówka backpackerów!
Wylądowałam na największej imprezowni wyspy: na kolorowej i głośnej Lonely Beach!
A stało się tak dlatego, że na wyspę przypłynęłam dość późno: około godziny osiemnastej, już o zmroku. Po wyjściu z promu okazało się, że na przyjezdnych czekało kilka tylko taksówek: wszystkie chętne zawieźć turystów na zachodnią część wyspy. Jak wspomniałam w poprzednim wpisie, to na zachodniej części skupione jest praktycznie cale życie wyspy. To tu znajdują się niemal wszystkie plaże i to tu rozwinęła się baza noclegowa i gastronomiczna.
Zaś na wschodniej części wyspy, poza tajską wsią, znajduje się kilka ledwie resortów – no i ta nieszczęsna, najbardziej odległa Long Beach. Na którą żaden z kierowców nie chciał jechać – nie opłacało im się, bo to kilkanaście kilometrow drogi, a żaden z pozostałych turystów nie chciał tam jechać. Tak, byłam jedyną, która chciała tam jechać. Inni, najwyraźniej bardziej rozsądni preferowali cywilizację.
Nie miałam zarezerwowanego noclegu, bo na Long Beach z tego co wiedziałam, znajdowało się ledwie kilka prostych bungalowów, ktorych nie dało rady rezerwować przez internet. Odżałowałam w myślach i te bungalowy, i tę moją medytację o poranku – i postanowiłam wraz z innymi pojechać na zachodnią część wyspy. Słyszałam wcześniej, że Lonely Beach to ulubiona miejscówka backpackerów i że znajduje się tam wiele tanich hosteli i guesthousów. Co oznaczało mniejsze trudności ze znalezieniem noclegu – a to się ceni, gdy na zegarze dochodzi dziewiętnasta. Wskoczyłam do dzielonej taksówki. I puff! Tak właśnie wylądowałam na Lonely Beach. Ale wiecie co? To był strzał w dziesiątkę!
Backpackersko
Przede wszystkim, potwierdzam: to naprawdę miejsce, które upodobali sobie tacy jak ja, podróżnicy z plecakami. Widać to na każdym kroku. Na Lonely Beach niewiele jest luksusowych resortów, pełno za to niskobudżetowych hosteli i guesthousów, małych restauracji, klimatycznych pubów i barów, często o wyglądających hmm, dość prowizorycznie konstrukcjach. Popularniejsze od gabinetów masażu są tu tylko studia tatuażu. Często połączone z barami – zastanawia mnie, czy aplikując o pracę barmana należy tam okazać również portfolio z wykonanymi przez siebie tatuażami.
Bardziej od tatuaży interesowali mnie jednak sprzedawcy świeżych owoców. Mango, papaje, arbuzy, jabłka, ananasy, małe bananki, kokosy… – wszystkie niesamowicie świeże, pyszne i niedrogie, stanowiły moje codzienne śniadanie.
Plaża
Plaża Lonely Beach należy do najpiękniejszych i najpopularniejszych na wyspie. W sezonie i przy dobrej pogodzie może być na niej dosyć tłoczno. Ale to wcale nie jest takie złe, bo dzięki temu otwartych jest więcej miejsc, m.in. na samej plaży kilka barów, w których przez cały dzień można zaopatrzyć się w owocowe szejki i inne zacne trunki. No i w świeże kokosy. Wieczorami zaś odbywają się tam przyjemne imprezy, podczas których można rozsiąść się z drinkiem na pufach, posłuchać chilloutowej muzyki i totalnie wsiąknąć w klimat Lonely Beach: pełen luzu, relaksu i pozytywnej energii.
Aha, no i jeszcze jedna kwestia. To najlepsza plaża, aby obserwować spektakularne zachody słońca – w końcu znajduje się na ZACHODZIE. Doprawdy nie wiem co miałam w głowie, chcąc oglądać zachód na WSCHODNIEJ Long Beach…
Na Lonely Beach spędziłam łącznie pięć nocy w dwóch różnych miejscach.
Pierwszym z nich był Marco Guesthouse. Miejsce utrzymane w cudownie backpackerskim stylu; z hamakami i wygodnymi pufami w części wypoczynkowej, domową pizzą i jednoosobowym pokoikiem za jedyne 250 bht za noc – którego jednak niestety nie mogę polecić… A wszystko przez to, że Marco Guesthouse sąsiaduje ściana w ścianę z jednym z najbardziej hałaśliwych barów na wyspie. Ja rozumiem imprezy, ale żeby dzień w dzień puszczać tanie techno do piątej nad ranem?! Pani prowadząca Marco Guesthouse powiedziała mi niestety, że to norma… I tak jak naprawdę hałas mi niewiele przeszkadza, ba, lubię mieć włączoną pralkę lub zmywarkę gdy zasypiam, tak nocując w Marco Guesthouse do piątej nad ranem nie mogłam zmrużyć oka…
Drugim miejscem był Sleepy Owl Hostel – i to miejsce z kolei szczerze polecam. Hostel bardzo dogodnie usytuowany tuż przy głównej drodze i naprzeciwko marketu Seven Eleven, wyjątkowo cichy i bardzo czysty. Przy hostelu znajduje się pięknie urządzona restauracja w zachodnim stylu, co prawda się w niej nie stołowałam (od pizzy wolałam pad thai z taniej tajskiej knajpy) ale zapachy które się z niej roztaczały, były boskie.
Polski akcent!
Jest jeszcze jedno miejsce, o którym nie mogę zapomnieć pisząc o Lonely Beach – należąca do Agi Falkiewicz, która obecnie jest jedyną mieszkającą na stałe na Koh Chang Polką, restauracja Yummy Fusion Kitchen! Czy można połączyć smaki kuchni polskiej i tajskiej? Aga udowadnia, że można! Specjalnością jej restauracji są… pierogi z nadzieniem z mango i sosem kokosowym!
Już w przyszłym tygodniu opublikuję wywiad z Agą, w którym opowie nam o swojej przygodzie z Tajlandią, życiu codziennym na Koh Chang i prowadzeniu własnego biznesu w tak egzotycznym miejscu. Jeśli chcecie być na bieżąco z kolejnymi wpisami – koniecznie polubcie mój fanpage! https://www.facebook.com/upandhere/
A na koniec czas na przykładowe ceny na Lonely Beach:
- shared taxi z przystani na Lonely Beach: 120 bht (ok. 12.70 zł)
- nocleg w Marco Guesthouse, w pokoju 1-osobowym: 250 bht (ok. 26 zł)
- nocleg w Sleepy Owl Hostel, pokój dzielony, 4-os: 284 bht (ok. 30 zl)
- shake z świeżych owoców: 30 bht (ok. 3.10 zł)
- świeże, obrane i pokrojne w paski mango: 20 bht (ok. 2.10 zł)
- duża kiść małych bananków, ok. 16 sztuk: 30 bht (ok. 3.10 zł)
- świeży kokos: 30 bht (ok. 3.10 zł)
- Pad Thai w Dang Seafood Restaurant: 50 bht (ok. 5.30 zł)
- zupa Tom Kha Kai, potężna miska w Dang Seafood Restaurant: 100 bht (ok. 10.60 zł)
- dwulitrowa butelka wody w Seven Eleven: od 12 do 20 bht (ok. 1.20 – 2.10 zł)
Dajcie znać w komenatrzach, czy interesują Was ceny. Jeśli tak, bedę je w każdym nowym miejscu na bieżąco sprawdzać i Wam podawać.
Zdjęcia: Autorka
www.upandhere.rocks – czyli Polka w podróży solo po Azji Południowo-Wschodniej. Opisy, zdjęcia, przydatne informacje, ciekawostki. Zapraszamy na bloga.