Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Upokorzenie, stres, zagrożenie - 24 h bezdomnego w Dublinie

Upokorzenie, stres, zagrożenie - 24 h bezdomnego w Dublinie
Uczestnicy wyzwania po 24 godzinach na ulicach Dublina. (Fot. archiwum T. Kuczyńskiego)
Największym zagrożeniem w mieście jest drugi człowiek - dlatego komuś, kto nie ma pieniędzy i schronienia pod wieloma względami jest tu trudniej walczyć o byt, niż w lesie - twierdzą uczestnicy wyzwania "City Madness". Sześciu mężczyzn na 24 godziny stało się bezdomnymi w jednym z 20 najdroższych miast świata. Bez dokumentów, telefonów, zegarków i pieniędzy...
Reklama
Reklama

Przezwyciężenie oporu przed proszeniem o pomoc było wyzwaniem, którego podjęli się w Dublinie Łukasz (39), Piotrek (22), Gniewomir (36), Marek (42), Michał (39) i Artur (38). Pod okiem Tomasza Kuczyńskiego z Patrol-X realizowali serię wyznaczonych zdań. Do ich wykonania trzeba było jednak prosić o pieniądze, zdobyć jedzenie i schronienie na noc. Na wykonanie kolejnych zadań, podzieleni na dwie grupy, mieli po 3 godziny.

Jedna z drużyn na nocleg wybrała park, choć w stolicy Irlandii było tamtej nocy -2 stopnie Celsjusza, a żaden z mężczyzn nie miał przy sobie śpiwora. Druga zdecydowana była przeczekać noc w McDonaldsie.

Pierwsza zasada – mieć gdzieś, co myślą inni

Tomasz Kuczyński udziela ekipie porad na temat przetrwania bez pieniędzy w mieście. (Fot. Patrol-X)

Zostałeś okradziony w Meksyku? Zostałeś w zupełnie obcym miejscu bez pieniędzy, dokumentów i telefonu? Musisz prosić o pomoc, nie bacząc na to, co ktoś o tobie pomyśli.

Jednym z zadań uczestników wyzwania było uzyskanie pieniędzy na przejazdy tramwajem i autobusem. Mieli prosić o pieniądze przechodniów, opowiadając im zmyśloną historię o bagażu skradzionym na lotnisku.

“Prosiłem około pięciu osób, ale jak trzy odmówiły mi w chamski sposób to przeszła mi chęć do zbierania” - opowiadał Marek. “Czułem się upokorzony. Jeden człowiek powiedział, że wszyscy jesteśmy tacy sami (bezdomni) i żebrzemy tylko na alkohol. Powiedział, że go oszukuję, że wcale nie zbieram na bilet na lotnisko. To mnie naprawdę wkurzyło. W sumie dostałem pieniądze raz – euro z centami”.

Artur w pół godziny dostał od 3 osób 5 euro. W sumie zapytał pięciu przechodniów. Gniewomir miał duże kłopoty z przełamaniem się.

“Mimo tego kłamstwa, że się spóźnię na samolot, to jednak to było zwykłe żebranie. Na szczęście już pierwsza napotkana para dała mi dość pieniędzy na kupno biletu” - relacjonował.

“Najtrudniej było zdobyć zaufanie ludzi” - dodał Marek.

Uczestnicy mieli za zadanie dostać się na dublińskie lotnisko i tam przenocować.

Pierwsza grupa zebrała łącznie 30 euro.

Szwedzki bufet na O’Connellu

Wyzwanie trwało od soboty 11 rano. Druga grupa zjadła pierwszy posiłek około godziny 19, gdy za wyżebrane pieniądze wróciła z dzielnicy Tallaght do centrum miasta. Pod Pocztą Główną rozstawione było stoisko z gorącymi napojami i kanapkami. Gdy pozostali uczestnicy dotarli na miejsce, jedzenia zabrakło. Do tej pory posilili się jedynie wodą z sokiem, która była dostępna za darmo w kasynie.

Na szczęście od godziny 20 do centrum zaczęły przybywać kolejne organizacje oferujące za darmo kanapki, zupę, zimne i gorące napoje oraz odzież.

“Miałem duże opory, żeby podejść i wziąć to jedzenie. Mieszkam w centrum i często widuję tych ludzi, którzy rozdają to jedzenie dla bezdomnych. Zawsze się zastanawiałem, jak to jest, jak ludzie na ciebie patrzą w takiej sytuacji. Bałem się, że zobaczy mnie ktoś znajomy. Założyłem kaptur i spuściłem głowę. W pierwszym miejscu, w którym byliśmy, nie mieli za dużo jedzenia, więc zadziałał mechanizm. Jeśli nie wezmę, to będę głodny” - wspomina Gniewomir. “To doświadczenie pomogło mi zrozumieć, jak to jest. Bo problem widzi każdy, ale mało kto to rozumie” - przyznaje Gniewomir.

“Mi to jedzenie przywróciło siły i optymizm. Przed kolacją czułem się już zrezygnowany, a nie wiedziałem, co jeszcze zostało dla nas przygotowane przez organizatora” - wyznał Łukasz.

Za radą bezdomnych chłopaki zaoszczędzili jedzenie z kolacji na śniadanie. (Fot. Patrol-X)

Uczestnicy kursu zgodnie podkreślili, że wzięli jedzenia tylko tyle, ile uważali, że będzie im potrzebne, a nadwyżką podzielili się z innymi potrzebującymi.

“Dostaliśmy jeszcze poduszkę i owoce. Te rzeczy oddaliśmy potem takiej kobiecie, która powiedziała, że się boi, była zziębnięta. Ja czułem się już najedzony i nie byłem w takiej potrzebie jak ta dziewczyna” - dodaje Michał.

Uczestnicy zwrócili uwagę na fakt, że jedzenia i rzeczy jest więcej niż potrzeba. Rano w tym samym miejscu zauważyli porzucone śpiwory i inne dary.

“Bezdomni wyrzucali te rzeczy, bo wiedzieli, że dostaną nowe. Z jednej strony, z tych pozostałości mogą skorzystać inni, którzy na przykład wstydzą się albo boją się podejść do stoiska” - podkreślili. “Ale ogólnie, widać, że organizacje dają ludziom rybę zamiast wędki”.

Niewiedza jest straszna

“Uczestnicy nie wiedzieli, co będzie dalej, czy mogą iść spać, czy też w nocy dostaną nowe zadanie. Dlatego musieli ciągle czekać i być w gotowości” - wyjaśnia Tomasz.

W kursie brali udział surwiwalowcy doświadczeni w ekstremalnych sytuacjach w lesie. W kwestii zabezpieczenia schronienia i pożywienia miasto okazało się dla nich łatwiejszym środowiskiem. Jednak pod względem psychicznym trudniejsze okazało się miasto. Wszyscy przyznali zgodnie, że w Dublinie czuli duży stres.

Jako największe zagrożenie chłopaki wymienili strach przed drugim człowiekiem.

“Czułem ogromny stres, kiedy krzyczeli na mnie ludzie, których prosiłem o pieniądze. Zamknąłem się w sobie, nie chciałem już żebrać. W lesie nie ma tego zagrożenia, że ktoś nas zaatakuje werbalnie, że nas poniży. W mieście istnieje też ryzyko pobicia, okradzenia” - wylicza Marek.

Najważniejsze do przetrwania w mieście...

...są brak skrupułów i gadane.

Chłopaki spotkali podczas wyzwania także i serdeczne osoby, które wykazały mnóstwo współczucia i oferowali pomoc.

W centrum Dublina nadal w namiotach koczują bezdomni. (Fot. Patrol-X)

“Naszym zadaniem było dostanie się rano z lotniska do centrum Dublina. Wpadliśmy na pomysł, żeby pytać kierowców, którzy przywozili pasażerów i wracali do miasta, o podwiezienie. Spotkałem się z zupełnie inną reakcją, gdy prosiłem o przysługę, niż gdy pytałem o pieniądze. Większość ludzi odmówiła, bo akurat nie jechali w stronę centrum, aż w końcu przyjechał Czech. Opowiedzieliśmy mu historię, że mieliśmy jeden wspólny bagaż, który zaginął wraz z dokumentami. Udawaliśmy, że jesteśmy pierwszy raz w Irlandii, że przyjechaliśmy szukać pracy. Mężczyzna nam uwierzył. Okazało się, że mieszka w okolicy i nie może nas podwieźć, ale zaoferował nam kupno biletów autobusowych. W sumie kupił nam trzy bilety za 10 euro” - opowiada Michał.

Przechodnie bez problemu udostępniali swoje telefony, żeby chłopaki mogli zadzwonić do organizatora. O przysługę prosili w Starbucksie, a odmówiła tylko jedna osoba.

Najbardziej doskwiera...

...brak pieniędzy i samotność.

“W grupie czuliśmy się bezpieczniej i mieliśmy wsparcie” - stwierdzają zgodnie.

Jak również zaobserwowali uczestnicy, najważniejszą rzeczą w pierwszym momencie doświadczenia bezdomności jest zdobycie informacji: o darmowych noclegach, gdzie jest bezpiecznie, a gdzie lepiej nie chodzić itp.

W lipcu tego roku w Dublinie przebywało 4,3 tys. dorosłych i 221 rodzin uznawanych za bezdomnych. W całej Irlandii problem dotyczył 10,275 osób, w tym 6,497 dorosłych i 3,778 dzieci.

Twoja ocena:

Już zagłosowałeś!

Aktualna ocena: 4.93 / 36

Reklama
Reklama

Waluty


Kurs NBP z dnia 19.04.2024
GBP 5.0615 złEUR 4.3316 złUSD 4.0688 złCHF 4.4787 zł
Reklama

Sport


Reklama
Reklama