Co oznacza odejście Nicoli Sturgeon?

Co prawda Nicola Sturgeon w emocjonalnym przemówieniu stwierdziła, że jej decyzja o ustąpieniu ze stanowiska pierwszej minister Szkocji nie jest reakcją na bieżącą presję, ale efektem "głębszej i długoterminowej oceny”, to trudno pozbyć się wrażenia, że wolała odejść sama niż być zmuszoną do dymisji.
Pogłoski o możliwej jej rezygnacji zaczęły pojawiać się na jesieni ubiegłego roku, po tym, jak Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii orzekł, że szkockie władze nie mogą rozpisać referendum niepodległościowego bez zgody rządu w Londynie. Co prawda pani premier zapowiadała, że przeprowadzi takie referendum, ale jeśli nawet gdyby do tego doszło, to nie miałoby ono mocy wiążącej.
Notowania zarówno Nicola Sturgeon, jak i jej partii zaczęły spadać. Spadło też wyraźnie poparcie dla idei niepodległości Szkocji, bardzo wysokie po referendum brexitowym, a obecnie wahające się wokół 50%. W razie referendum szala mogła przechylić się w jedną lub drugą stronę.
Ogromne kontrowersje nawet w szeregach SNP wzbudził projekt ustawy o rozluźnieniu przepisów regulujących zmianę płci. Po długiej dyskusji i mimo protestów odbywających się przed szkockim parlamentem został przyjęty stosunkiem głosów 86:39, ale ustawę zablokował, zgodnie z posiadanymi prerogatywami, premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak, stwierdzając, że taka ustawa miałaby wpływ na cały kraj.
W dodatku pod koniec stycznia pojawiła się sprawa transseksualnego gwałciciela, który żądał umieszczenia w kobiecym więzieniu, bo "czuje się kobietą”, choć proces zmiany płci nie został zakończony. W rezultacie skazany znalazł się w męskim więzieniu.

Jeśli nawet pogłoski o odejściu Nicola Sturgeon krążyły w kręgach SNP, to nie przypuszczano, że stanie się to tak szybko i niespodziewanie. Liczono, że swoją decyzję Sturgeon ogłosi bliżej wyborów do lokalnego parlamentu. Nadal jest ona najpopularniejszym szkockim politykiem - i to nie tylko w Wielkiej Brytanii.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że na jej odejście zareagował Donald Trump, nazywając Sturgeon "radykalną feministką”, która wyrządziła Szkocji wiele zła. W wielu środowiskach taka ocena ze strony Trumpa to powód do dumy.
Szkocja nie znajduje się w lepszej sytuacji obecnie niż była w 2014 r., kiedy po przegranym referendum niepodległościowym Alexa Salmonda zastąpiła Nicola Sturgeon. Od kilku tygodni trwają strajki w szkolnictwie, a kolejka czekających na ważne zabiegi lekarskie wydłuża się. W dodatku policja zapowiedziała dochodzenie w kwestii prywatnej pożyczki w wysokości £107,000, jaką przekazał Peter Murrell, prywatnie mąż byłej już pani premier, pełniący funkcję wykonawczą w SNP.
W ostatnich latach SNP stała się bardziej lewicowa niż Partia Pracy. To pod flagą narodowców występowano przeciwko konserwatywnym rządom Londynu. Posunięcia takie, jak bezpłatna opieka dla dzieci w wieku przedszkolnym, darmowe obiady dla wszystkich uczniów i bezpłatne szkolnictwo wyższe zdobywały poparcie dla tej partii.
Podwyższone podatki dla najbogatszych nie pokrywały jednak tych zwiększonych wydatków. Co prawda w 2022 r. finansowa sytuacja Szkocji poprawiła się, dzięki wyższym cenom na ropę naftową i gaz, wydobywane z Morza Północnego, ale była to krótkotrwała poprawa. Finansowo Szkocja nadal jest zależna od rządu centralnego. W nowym roku budżetowym ma otrzymać £41 mld. Rząd szkocki nigdy nie przedstawił planu w jaki sposób zamierzał sfinansować tę "dziurę budżetową” po uzyskaniu niepodległości.

Czołowi politycy Partii Pracy są przekonani, że rezygnacja Sturgeon stanowi szansę na odzyskanie wpływów w Szkocji. Liczą, że może się to przełożyć na zdobycie 15-20 mandatów, co – biorąc pod uwagę obecne notowania w sondażach – oznaczałoby większość w Izbie Gmin. Keir Starmer już powiedział, że "w żadnym wypadku” nie utworzy rządu koalicyjnego z politykami reprezentującymi SNP. Aby nadzieje na zwycięstwo w Szkocji spełniły się, musi zostać przedstawiony atrakcyjny dla Szkotów program.
Podczas konferencji szkockich laburzystów w Edynburgu Keir Starmer zapowiedział zwiększoną autonomię dla Szkocji i Walii oraz radykalne reformy gospodarcze i polityczne z likwidacją Izby Lordów włącznie, którą miałby zastąpić wybieralny senat.
Jednocześnie zaapelował do Szkotów, rozczarowanych tym, co dzieje się we Westminsterze, co sprawiło, że zaczęli głosować na SNP, by zmienili zdanie i w przyszłych wyborach wsparli kandydatów Partii Pracy, która swego czasu była najpopularniejszą partią za północną granicą. Obiecał również, że jego partia ma pomysł na to, by brexit stał się sukcesem, co w praktyce oznacza zbliżenie z Unią Europejską.
W marcu ma się odbyć wiosenna konferencja SNP. Miała się zająć przede wszystkim wyznaczeniem "mapy drogowej” prowadzącej do niepodległości. Z pewnością nastąpi zmiana planów. Jeśli nawet wybrany zostanie nowy przywódca, w co należy wątpić, to głównym tematem stanie się rozliczenie "epoki Nicoli Sturgeon”.