Wielka Brytania bez Szkocji? Cameron leci do Edynburga
Referendum niepodległościowe w Szkocji odbędzie się 18 września, a wedle najnowszych sondaży liczba zwolenników niepodległości wzrosła, a grupa jej przeciwników maleje. Wobec groźby rozpadu liczącej 300 lat unii, rząd i opozycja w Londynie tworzą wspólny front.
"Wiele nas dzieli, ale jest jedna rzecz, co do której jesteśmy absolutnie zgodni: Zjednoczone Królestwo powinno zostać razem" - napisali we wspólnym oświadczeniu Cameron, szef współrządzących Liberalnych Demokratów Nick Clegg i przywódca opozycyjnej Partii Pracy Ed Miliband.
Jak komentuje Reuters, ryzyko oderwania się Szkocji jest tak poważne, że liderzy partii nie będą obecni na ważnej sesji parlamentarnej, podczas której tradycyjnie premier odpowiada na pytania deputowanych. "Uzgodniliśmy, że miejscem, w którym powinniśmy być jutro, jest Szkocja, a nie Westminster" - dodali politycy.
Liczba zwolenników niepodległości wzrosła z 32 proc. miesiąc temu do 38 proc., podczas gdy liczba utrzymania przez Szkocję związku z Londynem spadła z 45 do 39 proc. Zamiar wzięcia udziału w referendum zadeklarowało 84 proc. ankietowanych.
Wcześniejszy sondaż YouGov, przeprowadzony dla "Sunday Times", wykazał po raz pierwszy minimalną, mieszczącą się w ramach błędu statystycznego przewagę zwolenników niepodległości w proporcji 51 do 49 proc. Sondaż nie uwzględniał osób niezdecydowanych.
Liczba zwolenników niepodległości wzrosła – według TNS - z 32 proc. miesiąc temu do 38 proc. podczas gdy liczba utrzymania przez Szkocję związku z Londynem spadła z 45 do 39 proc. Zamiar wzięcia udziału w referendum zadeklarowało 84 proc. ankietowanych.
Do głosowania uprawnionych jest 4 mln Szkotów i osób posiadających prawo do stałego zamieszkania w Szkocji.