Duchowny Kościoła Anglii: Dopasowywanie się do rewolucji kulturowej to ślepa droga
To, że pierwsze słowa Modlitwy Pańskiej, "Ojcze nasz", mogą być "problematyczne" dla niektórych osób, zasugerował drugi najwyższy rangą duchowny Kościoła Anglii, arcybiskup Yorku Stephen Cottrell, otwierając w zeszły w piątek Synod Generalny.
"Wiem, że słowo ojciec jest problematyczne dla tych, których doświadczenia z ziemskimi ojcami były destrukcyjne i przemocowe, a także dla wszystkich z nas, którzy zbyt mocno zmagali się z opresyjnym patriarchalnym uściskiem w życiu" - wskazał Cottrell. Przy tej okazji media przypomniały, że w lutym tego roku Kościół Anglii zdecydował się powołać komisję, która ma zbadać kwestię używania w stosunku do Boga neutralnych płciowo określeń.
"Rozumiem powód, dla którego arcybiskup Cottrell wygłosił te komentarze. Jest zaniepokojony faktem, że niektórzy ludzie mają bardzo złe doświadczenia z ojcami. Niektórzy ludzie nie wykonują swoich zadań jako ojcowie i nie dają dobrego modelu, co jest powodem troski. Ale o ile jego troska jest zrozumiała, to pomysł, aby temu zaradzić poprzez zmianę prawdy o Bogu, nie wydaje się właściwy" - mówi dr Sugder. "Byłoby lepiej, gdyby Kościół Anglii nauczał, jak być dobrym ojcem i pomagał tym, którzy doświadczają z tym trudności, a jednym ze sposobów na to jest oczywiście przedstawienie im Boga jako Ojca, aby pomóc im odzyskać i naprawić ich wyobrażenie o ojcostwie" - dodaje.
Przypomina, że Kościół Anglii, cała Wspólnota Anglikańska, a w istocie całe chrześcijaństwo opiera się na tym, czego nauczał Jezus, a przez całe swoje nauczanie mówił o Bogu jako o Ojcu i uczył, by modlić się do Boga jak do Ojca, zatem trzeba być bardzo ostrożnym próbując modyfikować Jego słowa.
Odnosząc się do debaty na temat neutralnego płciowo języka czy zmian w nauczaniu Kościoła, które mają go "dostosować" do oczekiwań współczesności, Sugder wskazuje, że trzeba na to patrzeć poprzez pryzmat kultury, której żyjemy.
"Żyjemy w czasie trwającej od 20-30 lat rewolucji kulturowej. Kultura ta twierdzi, że naprawdę ważne jest to, co ludzie czują wewnątrz siebie. Że powinni oni mieć swobodę wyrażania tego, co czują na swój temat i kim są, w dowolny sposób. Obejmuje to sposób, w jaki używają swoich ciał i seksualności oraz z kim ich używają. Częścią tej kultury jest to, że jeśli się z tym nie zgadzasz, twierdzą, że obrażasz ich, np. jeśli nie zgadzasz się z tym, że mężczyzna może powiedzieć, że czuje się kobietą, jest to dla nich bardzo obraźliwe. Mówią, że nie powinieneś mieć prawa tego mówić. Ta kultura jest w istocie bardzo totalitarna, bo nie pozwala na odmienne zdanie" - wyjaśnia.
Jak wskazuje, coraz częściej zdarzają się w Wielkiej Brytanii przypadki, że osoby, które mówią, iż istnieją dwie płcie, albo że płci biologicznej nie można zmienić, tracą pracę czy są wykluczane z życia publicznego.
"Nasi przywódcy religijni są świadomi tego, co dzieje się w tej rewolucji kulturowej. Niektórzy z nich tak bardzo starają się, by nikogo nie urażać, że są nawet gotowi zmienić język religijny, którego uczono nas przez 2000 lat, przez pokolenia, aby był, ich zdaniem, mniej obraźliwy i bardziej akceptowalny. Jest to ogromnie godne ubolewania, ponieważ w rzeczywistości nauczanie Boga, o ile jest właściwie rozumiane, służby odkupieniu. Dlatego Bóg uczy nas odnosić się do Niego jako Ojca. Nie ma to być obraźliwe. Nie ma nikogo wykluczać. Ma na celu nauczenie nas tej właściwej relacji" - podkreśla Sugder.
Uważa on, że zmienianie podstawowych prawd wiary po to, żeby uczynić chrześcijaństwo bardziej "postępowym" i "inkluzywnym", jest zupełnie błędną drogą i nie rozwiąże problemów, z jakimi zmaga się Kościół Anglii np. postępującej dechrystianizacji Wielkiej Brytanii. Podkreśla, że jeśli nauczanie o Bogu nie będzie w centrum uwagi Kościoła Anglii, to w istocie przestanie się on czymkolwiek różnić od dziesiątków organizacji charytatywnych.
Sugden zaznacza, że nie zgadza się z określeniem "postępowy". "Jest część Kościoła Anglii, która lubi nazywać siebie postępową, ale uważam, że to nadużycie językowe. Oni nie są postępowi, lecz regresywni. W rzeczywistości to, co dzieje się w kulturze, jest regresem do kultury pogańskiej. Kultura pogańska nie wierzyła w stworzenie jako takie. Więc nie nazwałbym ich postępowymi, ale rewizjonistami. Zmieniają rzeczy dopasowując je do kultury" - podkreśla. Jak dodaje, są oni jak ci przywódcy religijni, o których mówił Jezus, że sami będąc ślepymi, na to co się dzieje, prowadzą ślepych.
Czytaj więcej:
Kościół Anglii rozważa możliwość używania neutralnych pod względem płci określeń Boga
Arcybiskup Kościoła Anglii: Słowa "Ojcze nasz" mogą być problematyczne
Najwyższe autorytety powariowały. I dlatego UK upadnie.
W koncu jskis rozsadny glos od hierarchy tego kosciola
dobrze powiedziane brawo
Chociaz jeden odwazny glos, cala reszta trzyma glowy w piasku albo wrecz podjudzaja do zmian! Najgorsze ze nikt sie ludzi o nic nie pyta tylko decyduja za nas, dlaczego ktos ma pozbawic mnie praw religijnych ktore nabylem jako dziecko po urodzeniu sie pytam??!! A kogo w koncu maja nazywac Ojcem ci ktorzy swoich biologicznych ojcow nie znaja a mamy nie potrafia ich wskazac??!! Zgroza brrrrrr...
Byłem na komunii w Angielskim Kościele co za tragedia ….Polskim kościele po spowiedzi przyjmuje sie opłatek w Angli nie ma znaczenia czy jesteś grzesznikiem wszyscy pchają sie do księdza .Najlepsze to było jak ludzie nie chcieli dawać ofiary na kościół … Porażka …
wszystko sprowadza się do podstawowego pytania: Czy jesteś stworzeniem Bożym i Bóg jest żywy i realny czy pochodzisz w drodze ewolucji od ryby i małpy. jeżeli to drugie to róbca co chceta. Jeżeli to pierwsze to musimy konsekwetnie respektować prawo które dał nam Pan Bóg: Nie zabijaj. Nie mów fałszywego świadectwa. Nie będziesz miał Bogów przede Mna. Nie będziesz używał imienia Pana Boga nadaremno. Nie cudzołóż. Czcij Ojca swego i matkę swoją. itd