Brytyjczyk zmarł po wypiciu 22 szotów w klubie ze striptizem w Polsce

Śledczy ustalili już, że 36-letni mężczyzna został zwabiony do klubu Wild Nights w Krakowie, gdy był już pijany. Zaoferowano mu darmową wejściówkę i zignorowano jego prośby o tym, aby nie podawać więcej alkoholu.
Klub ten w przeszłości działał pod nazwą Cocomo i wielokrotnie był opisywany przez lokalną prasę w negatywnym świetle - m.in. właśnie z uwagi na bezpieczeństwo klientów. Incydent miał miejsce w ubiegłym miesiącu, gdy Brytyjczyk odwiedził Kraków ze swoim przyjacielem w ramach krótkiego wypadku w celach imprezowych.

Ofiara miała otrzymać w sumie 22 szoty z wódką o bardzo wysokiej zawartości alkoholu, co w konsekwencji doprowadziło do śmierci mężczyzny. Zdaniem prokuratury, w momencie zgonu Mark C. miał 0,4 proc. alkoholu we krwi, co jest dawką śmiertelną.
Co więcej, polskie władze odkryły, że w czasie, gdy mężczyzna był nieprzytomny, z jego konta ukradziono 420 funtów (ok. 2 200 złotych). Na skutek odkrycia przeprowadzono serię nalotów, w wyniku czego aresztowano i oskarżono aż 58 osób o "przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej".
Zdaniem Centralnego Biura Śledczego Policji (CBPS), niektóre kluby w Polsce funkcjonują w oparciu o biznesplan, który zakłada upicie klienta do nieprzytomności i kradzież jego pieniędzy.
Wśród 58 aresztowanych osób znajdują się także pracownicy klubu, którzy podawali nietrzeźwemu mężczyźnie coraz więcej alkoholu. Sprzedaż alkoholu osobom pijanym jest w Polsce - podobnie jak na Wyspach - przestępstwem.
Czytaj więcej:
Polska: 30-procentowy wzrost kradzieży w sklepach. Wśród powodów "inflacja i ubożenie społeczeństwa"
"Rzeczpospolita": Nasila się plaga kradzieży w Polsce
Media: Polacy kradną w sklepach coraz więcej towarów
Polak zgubił but podczas kradzieży. Po 10 latach sprawcę zatrzymano w UK