Wielu pubom i restauracjom w Anglii grozi upadłość

Boris Johnson potwierdził już, że pełne zniesienie restrykcji nie nastąpi wcześniej niż 19 lipca, czyli o cztery tygodnie później niż zakładano.
Minister finansów Rishi Sunak wstrzymał się jednak od zaoferowania jakiejkolwiek nowej formy pomocy dla biznesów, które mają być najbardziej dotknięte koniecznością dalszego utrzymywania dystansu społecznego i stosowania się do innych wciąż obowiązujących restrykcji.
Największe organizacje handlowe w Wielkiej Brytanii dołączyły do związków hotelarskich i zawodowych, wzywając rząd do zmiany zdania i opracowania nowych środków wsparcia. Ostrzegają one m.in., że wiele przedsiębiorstw może być zmuszonych do całkowitego zamknięcia działalności.
Tony Danker, dyrektor generalny najpotężniejszej brytyjskiej grupy lobbystów biznesowych - CBI, przekazał, że "rząd musi pilnie zweryfikować dostępne wsparcie". Chodzi m.in. o ulgi podatkowe czy wsparcie przy opłacaniu czynszów. Tego rodzaju pomoc przestanie obowiązywać 1 lipca, co oznacza, że przez niemal 3 tygodnie wiele firm zostanie pozostawionych samym sobie.
Problem może dotknąć szczególnie mocno tzw. gospodarkę nocną - głównie puby i kluby nocne, które już teraz borykają się z niewielkimi zyskiem. Wynika to z konieczności utrzymania przez nie surowych restrykcji, w tym ograniczania liczby klientów w lokalach.
Dyrektor naczelny Night Time Industries Association, Michael Kill, nie kryje rozczarowania przedłużeniem restrykcji. Podkreślił, że rząd "wyłączył światło dla całego sektora i nie zaofeorwał żadnej pomocy".
Czytaj więcej:
Hiszpania: Najlepsi szefowie kuchni wezwali klientów do wierności gastronomii
W Anglii coraz więcej miast zakazuje palenia przed pubami i restauracjami
Anglia: Jakie restrykcje wciąż obowiązują?