Na kenijską wioskę spadła część rakiety. Czy powinniśmy się obawiać kosmicznych śmieci?
Kenijska Agencja Kosmiczna (KSA) poinformowała, że 30 grudnia ok. godziny 15:00 czasu lokalnego (17:00 czasu środkowoeuropejskiego) metalowy pierścień o średnicy 2,5 m i masie 500 kg rozbił się w wiosce Mukuku, w hrabstwie Makueni. Nikt nie zginął, w komunikacie nie było też mowy o ewentualnych zniszczeniach spowodowanych przez to uderzenie.
"Należałoby ustalić, czy ktoś poniósł szkodę. Jeżeli tak, to wtedy należy zadać pytanie rządowi państwa, którego poszkodowany jest obywatelem, czy zamierza wystąpić z roszczeniem do państwa, którego jurysdykcji podlegało wyniesienie obiektu na orbitę. Można to zrobić na podstawie konwencji o przestrzeni kosmicznej, bardzo już dziurawej i leciwej, bo stworzonej w latach 70. XX w." – wyjaśnił dr Bartosz Malinowski, specjalista w dziedzinie prawa kosmicznego w Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN).
Zaznaczył, że te liczące ok. 50 lat przepisy wciąż obowiązują, chociaż rzadko są wykorzystywane. "W tego rodzaju przypadkach państwa mogą dojść do porozumienia z pominięciem traktatu. W wyniku negocjacji ustalają np. wysokość odszkodowania" – stwierdził prawnik.
WATCH: A metallic object, likely space junk, crashed in Kenya's Mukuku village. The massive ring, weighing approximately 1100 lbs and about 8 feet in diameter, is believed to be from a rocket launch vehicle. The Kenya Space Agency is investigating its origin and impact pic.twitter.com/MJgSbw0ZTh
— Reuters Asia (@ReutersAsia) January 2, 2025
Przyznał, że podobne sytuacje mogą się zdarzać również w przyszłości. "Rakiety nośne jednorazowego użytku mają wiele części, które mogą przetrwać powtórne wejście w atmosferę i nie spłonąć w niej. To takie duże elementy aluminiowe jak obręcz, która spadła w Kenii, ale też np. zbiorniki" – zaznaczył dr Malinowski.
Według niego, można rozważać, częścią jakich rakiet są elementy spadające na Ziemię.
"W tym przypadku na kenijską wioskę spadła obręcz separacyjna o średnicy 2,5 m i wadze pół tony. Jej rozmiary i właściwości techniczne zawężają grono podejrzanych. Element ten może na przykład przypominać średnicą fragmenty japońskiej rakiety nośnej MV albo amerykańskiego Minotaura IV" – wskazał ekspert.
Komentując wypadek w Kenii, inż. Konrad Aleksiejuk, konstruktor elektronik z Laboratorium Mechatroniki i Robotyki Satelitarnej Centrum Badań Kosmicznych PAN, podkreślił, że istnieje niewielkie ryzyko, że fragment rakiety kosmicznej uderzy w zamieszkane rejony Ziemi.
There is so much garbage in space that scientists fear a domino effect of trash "grenades." pic.twitter.com/ixlaena33b
— AJ+ (@ajplus) April 25, 2017
"Owszem, śmieci kosmicznych jest coraz więcej, ale z drugiej strony rośnie świadomość tego problemu. Są już przygotowywane misje, które mają na celu usuwanie śmieci z orbity. Trwają prace nad regulacjami, które mają zabraniać wysyłania w kosmos obiektów, których nie można będzie zdeorbitować" – zaznaczył.
Dodał, że wiele elementów, które wchodzą w ziemską atmosferę, to części większych, zderzających się na orbicie obiektów: "Takie małe fragmenty z większym prawdopodobieństwem mogą spłonąć w atmosferze. A jeśli jednak dotrą do powierzchni Ziemi, to są na tyle niewielkie, że nie stanowią poważnego niebezpieczeństwa. Na pewno nie jest to powód do paniki, większe zagrożenie wciąż stanowią dla nas ruch uliczny, choroby nowotworowe albo otyłość".
Śmieci kosmiczne już wcześniej uderzały w Ziemię w pobliżu ludzkich siedzib. W 2022 r. część kapsuły SpaceX Dragon spadła na australijską farmę owiec.
W marcu 2024 r. w dom w mieście Naples na Florydzie (USA) wbił się ważący ok. 700 g cylindryczny obiekt. Jak ustalono, przedmiotem, który przeleciał przez dach i dwie kondygnacje budynku, był fragment palety ładunkowej wypuszczonej ze stacji orbitalnej ISS w 2021 r. Właściciele domu, rodzina Otero, pozwali w lipcu NASA o odszkodowanie. Agencja ma pół roku na odpowiedź.
W 2022 r. w czasopiśmie "Nature Astronomy" ukazała się publikacja, której autorzy oszacowali prawdopodobieństwo wystąpienia wypadków spowodowanych przez spadające części rakiet. Z ich pracy wynika, że w ciągu najbliższej dekady w wyniku uderzenia śmieci kosmicznych z ok. 10-procentowym prawdopodobieństwem zginie człowiek.