Frekwencja w wyborach powszechnych w Wielkiej Brytanii najniższa od 1928 roku

Według wstępnych doniesień, frekwencja mierzona głosami liczonymi jako odsetek dorosłych, którzy zarejestrowali się do głosowania, była najniższa od 2001 r. Badacze IPPR stwierdzili jednak w swoim raporcie, że liczby te są jeszcze niższe w stosunku do całej dorosłej populacji.
Parth Patel, starszy pracownik naukowy w IPPR i współautor badań, uważa, że fakt, że w tym roku głosowała tylko co druga osoba dorosła, jest "szokujący".
W obliczu obaw związanych z niską frekwencją Partia Pracy planuje w przyszłym tygodniu nowy projekt ustawy wyborczej, obiecując reformy. Oczekuje się obniżenia wieku uprawniającego do głosowania z 18 do 16 lat i wprowadzenia automatycznej rejestracji wyborców – aby ułatwić stawienie się w lokalu wyborczym i oddanie głosu.
Raport IPPR wykazał również, że w mandatach, w których większą część populacji stanowiły osoby starsze, zamożni właściciele domów i osoby rasy białej, frekwencja była znacznie wyższa niż w okręgach wyborczych, gdzie przedstawiciele tych grup demograficznych stanowili mniejszość.
Obliczono, że frekwencja była o 11% wyższa w okręgach o najwyższym odsetku osób powyżej 64. roku życia, a w okręgach o najwyższym odsetku właścicieli domów - o 13% wyższa.
Lowest turnout in UK general election since universal suffrage, report shows https://t.co/mGUw8krzSf
— The Guardian (@guardian) July 12, 2024
Jeśli chodzi o pochodzenie etniczne i religię, frekwencja była o 7% niższa w okręgach wyborczych zamieszkiwanych przez najwyższy odsetek osób pochodzących z mniejszości etnicznych posiadających brytyjskie paszporty i o 10% niższa w okręgach o najwyższym odsetku społeczności muzułmańskiej.
Jak zauważa "The Guardian", już od dawna pojawiały się obawy związane z nieudanymi próbami nakłonienia większej liczby osób do głosowania, jednak rząd konserwatystów podczas lipcowych wyborów wprowadził dodatkową barierę w postaci wymogu okazania dokumentu tożsamości ze zdjęciem.
Sondaż z zeszłego tygodnia wykazał, że ponad 400 tys. osób mogło zostać pozbawionych możliwości głosowania w wyborach powszechnych ze względu na brak niezbędnego dokumentu tożsamości, przy czym prawdopodobieństwo tego było ponad dwukrotnie większe w przypadku osób pochodzących z mniejszości etnicznych.
Spośród osób ankietowanych przez ankieterów More In Common 3,2% stwierdziło, że przynajmniej raz w ubiegły czwartek odmówiono im wydania kart do głosowania, co w skali całego kraju może oznaczać nawet ok. 850 000 osób. W grupie tej ponad połowa stwierdziła, że albo nie wróciła już do lokalu wyborczego, albo po powrocie nadal nie mogła głosować.
Partia Pracy nie obiecuje zmiany polityki rządu pod tym względem - poza rozważeniem potencjalnego rozszerzenia listy akceptowanych podczas wyborów dokumentów.
Czytaj więcej:
W UK rozpoczęły się wybory do Izby Gmin, które przyniosą zmianę rządu
UK: Partia Pracy wyraźnie wygrała wybory i przejmie władzę
Wszystkie głosy w UK już ostatecznie przeliczone: 411 laburzystów i 121 konserwatystów w Izbie Gmin