Cookie Consent by Privacy Policies Generator website
Menu

Wimbledon: Janowicz skończył w półfinale

Wimbledon: Janowicz skończył w półfinale
Rozstawiony z numerem 24. Jerzy Janowicz odpadł w półfinale wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. Polski tenisista przegrał wczoraj wieczorem ze Szkotem Andym Murrayem 7:6 (7-2), 4:6, 4:6, 3:6.
Reklama
Reklama
Londyńska widownia szczelnie wypełniła liczące blisko 15 tysięcy miejsc trybuny. Punktualnie o godzinie 18:20 26-letni ulubieniec brytyjskiej publiczności - Andy Murray - zaserwował po raz pierwszy w meczu, który miał się okazać dramatyczną walką i popisem solidnego siłowego tenisa, choć nieco innych stylów.

Po jednej stronie siatki potężny serwis i forhend wspierające dość agresywną grę Polaka. Przeciw niemu groźne strzały z bekhendu z tyłu kortu, będące głównym arsenałem defensywnej gry Murraya, potrafiącego również zdobywać bezpośrednio punkty podaniem.

W tej swoistej wymianie ciosów długo nikomu nie udawało się zdobyć przewagi, a przy braku przełamań doszło do tie-breaka. W nim o klasę lepszy był Jerzy Janowicz, który odskoczył szybko na 4-2, zanim oddał rywalowi jedyne dwa punkty. Zdobył seta po 49 minutach, przy pierwszej okazji.

Jednak zaraz po tym na chwilę się zdekoncentrował, co kosztowało go utratę własnego podania na otwarcie. To był, jak się później okazało, jedyny zwrotny moment w drugiej partii. Mimo czterech "break pointów", Polak nie zdołał odrobić straty, więc po godzinie i 33 minutach Murray wyrównał stan meczu.

W trzecim secie po raz pierwszy tego dnia Murray przegrał swojego gema serwisowego. Chwilę później na tablicy pojawił się wynik 4:1 dla Polaka.

Choć to była przewaga tylko jednego "breaka", to jednak korzystna kolejność podań dawała 22-letniemu łodzianinowi dość pokaźną zaliczkę, przede wszystkim psychiczną. Jednak od tego momentu Szkot zaczął zdobywać punkty niemal jak natchniony, a w grę Polaka wkradły się nerwy i niepotrzebne błędy, wynikające z pośpiechu i presji.

Jego większości uderzeń brakowało precyzji, a zawodzić zaczął go też pierwszy serwis. W wyniku tego splotu wielu okoliczności przegrał kolejne pięć gemów i seta, po dwóch godzinach i 17 minutach wyrównanej walki.

Grający w szkłach kontaktowych Janowicz wcześniej już zgłaszał sędziemu, że ze względu na pogarszającą się wieczorem widoczność powinien zostać zasunięty dach i zapalone światło. Jego sugestie zostały uwzględnione dopiero po zakończeniu trzeciej partii i wtedy została zarządzona 20-minutowa przerwa. Nie obyło się jednak bez ostrej wymiany zdań Murraya z sędzią głównym turnieju, Andrew Jarrettem.

Zgodnie z procedurą tenisiści musieli się udać do szatni, warunki rozgrywania meczu zamieniono faktycznie na halowe, a po regulaminowej rozgrzewce grę wznowiono. Już w trzecim gemie Janowicz pozwolił się przełamać, a ponownie przegrał własne podanie w ostatnim gemie, przy pierwszym meczbolu, po dwóch godzinach i 52 minutach gry.
    Reklama
    Reklama
    Kurs NBP z dnia 10.05.2024
    GBP 4.9961 złEUR 4.2979 złUSD 3.9866 złCHF 4.3984 zł
    Reklama

    Sport


    Reklama
    Reklama