Tylko 1 na 66 tys. osób w Londynie nie została wpuszczona do metra za brak maseczki

Boris Johnson odstąpił od prawnego wymogu noszenia przez pasażerów maseczek w transporcie publicznym 19 lipca, kiedy zniesiono większość ograniczeń. Wciąż jednak wymóg ten jest "warunkiem podróży" w londyńskich pociągach i autobusach, które obsługuje 500 oficerów wykonawczych, ale - co istotne - TfL nie ma możliwości wniesienia oskarżenia wobec nieprzestrzegających tego wymogu.

Przedsiębiorcy obawiają się, że wysoki poziom infekcji w zatłoczonych wagonach i na stacjach może doprowadzić do wprowadzenia ostrzejszych środków przewidzianych w planie B (np. praca z domu).

Najnowsze dane dotyczące egzekwowania przestrzegania przepisów przez TfL wykazują, że w ciągu 94 dni między 19 lipca a 21 października 364 osobom uniemożliwiono wejście do pociągu lub na stację TfL, a 119 poproszono o opuszczenie pociągu lub stacji. W tym okresie około 170 milionów pasażerów podróżowało metrem, w którym ruch wzrasta do blisko 60 proc. poziomu sprzed pandemii.

Według badań TfL, 22 proc. pasażerów nie nosi maseczek - liczba ta jest uważana za znacznie niedoszacowaną - co może sugerować, że ok. 37 milionów pasażerów podróżowało bez maseczek.

Zanim zniesiono ten wymóg prawny, ponad 215 tys. osób zostało zatrzymanych przez funkcjonariuszy egzekwujących przestrzeganie przepisów TfL przed wejściem do usług transportu publicznego i poproszonych o założenie maseczki.

TfL wniosło oskarżenia przeciwko 1 798 osobom za wykroczenia związane z brakiem maseczki, a sądy nałożyły grzywny średnio w wysokości 597 funtów.

Funkcjonariusze TfL "starają się pouczać" pasażerów w kwestii noszenia maseczek, jednak nie mają uprawnień do zatrzymywania tych, którzy odmawiają założenia maseczki. Mimo że mogą odmówić wejścia na pokład lub usunąć pasażerów, którzy nie stosują się do przepisów, to traktują takie postępowanie jako "ostateczność".