Trump po rozmowach z Theresą May i spotkaniu z Elżbietą II
May i Trump, po rozmowach w podmiejskiej rezydencji szefowej rządu w Chequers, wskazali na znaczenie brytyjsko-amerykańskiego sojuszu oraz na jedność poglądów.
Wczoraj rano tabloid "The Sun" opublikował wywiad z Trumpem, w którym krytykował on przywództwo May, a także sugerował, że wypracowanie nowej umowy handlowej ze Stanami Zjednoczonymi może być niemożliwe.
Pytany przez dziennikarzy o swoje komentarze Trump oskarżył gazetę o publikację "fake news" i zapewniał, że "ma wiele szacunku" dla brytyjskiej premier. Wbrew jego zaprzeczeniu "The Sun" od początku zamieścił w internecie zapis rozmowy, w tym także wzbudzających kontrowersje fragmentów, w których krytykował brytyjską premier. Dopytywany przez reporterów o swoje słowa prezydent przyznał nawet, że chciał przeprosić premier May za treść publikacji w "The Sun", ale - jak dodał - ta odparła jedynie, "żeby się nie martwił, bo to tylko prasa".
Jednocześnie ujawnił, że przekazał w przeszłości May "sugestię, nawet nie radę" dotyczącą negocjacji z UE, która jednak nie została wykorzystana, ale ocenił, że być może szefowa rządu "uznała ją za zbyt brutalną".
"(May) podejmie decyzje w sprawie tego, co zrobi. Wszystko, o co ja proszę, to o to, aby nie było żadnych ograniczeń. (...) My chcemy handlować z Wielką Brytanią. (...) Ja przeczytałem, że to może nie być możliwe, ale po rozmowie z ludźmi premier i ekspertami od handlu wierzę, że to będzie absolutnie możliwe" - tłumaczył.
"Cokolwiek zrobicie, dla mnie to OK, ale upewnijcie się, że będziemy mogli handlować ze sobą" - dodał, podkreślając, że chce, "aby oba kraje mogły skorzystać z tych możliwości", które powstają w wyniku wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Liderzy obu państw przekonywali, że mówią jednym głosem między innymi także w kwestii współpracy w ramach NATO i konieczności dalszego zwiększenia wydatków na obronność. May i Trump zgodnie skrytykowali również plany budowy niemiecko-rosyjskiego gazociągu Nord Stream 2.
Po spotkaniu w Chequers, Trump udał się na zamek w Windsorze, gdzie został podjęty przez królową Elżbietę II. Monarchini przyjęła Trumpa wraz z pierwszą damą, Melanią, w dębowym saloniku - tym samym, w którym w 2016 roku podjęła Baracka Obamę i jego małżonkę Michelle, a w 2008 roku - George'a W. Busha. Spotkanie przy tzw. herbatce trwało 30 minut.
Uwagę komentatorów zwróciło to, że prezydent USA nie ukłonił się przed królową, co - choć ukłon nie jest wymagany od obcokrajowców - stanowiło odejście od przyjętego protokołu.