Thames Water: Londyn musi się przygotować na falę powodzi
Gigant, który obsługuje ponad 15 mln klientów przekazał, że "jak najszybciej należy rozpocząć niezależny przegląd, dlaczego niektóre obszary stolicy doświadczyły poważnych powodzi". Firma zwróciła uwagę, że to jedyny sposób, aby "znaleźć metodę na zapobieganie tragedii w przyszłości".
Do apelu szefa Thames Water - George'a Mayhewa - doszło podczas spotkania obywatelskiego z mieszkańcami gminy Kensington&Chelsea, którzy wyjątkowo ucierpieli w wyniki ostatniej serii powodzi w lipcu i wrześniu. Straty na terenie gminy oszacowano na dziesiątki miliony funtów.
George Mayhew przyznał, że "reakcja Thames Water na problem w gruncie rzeczy jest niedopuszczalna". Zgodził się, że "od lat firma niesie pomoc w razie katastrof, zamiast na trwałe im zapobiegać".
W trakcie spotkania można było dowiedzieć się m.in., iż w czasie lipcowych ulew, linie telefoniczne Thames Water zostały sparaliżowane i ofiary powodzi nie miały możliwości wezwać pomocy. Szef firmy podkreślił jednak, że "nikt nie mógł być przygotowany na to, co się wydarzyło". Wskazał, iż w kanałach ściekowych "w ciągu godziny pojawiła się równowartość miesięcznych opadów".
"Całkowicie przyznaję jednak, że nasza reakcja nie była taka, jaka być powinna" – przekazał mieszkańcom gminy. "Ludzie nie mogli się z nami połączyć. To nie do zaakceptowania" - podkreślił.
Szef Thames Water podkreślił, że "cały obszar miasta zaprojektowano tak, aby poradzić sobie z określoną pogodą". Zmiany klimatyczne na świecie powodują jednak, iż zmienia się również charakter powody na Wyspach, co "wymaga wprowadzenie istotnych, stałych zmian, aby zapobiegać podobnym incydentom".
Czytaj więcej:
Ulewne deszcze w Londynie. Tower Bridge zalany
Liczne podtopienia w Londynie. Utrudnienia w kursowaniu metra i na drogach