Rusza śledztwo ws. skażonej krwi. Zmarło 2,4 tysiąca osób
Nawet ponad 30 tys. osób mogło zostać zakażonych HCV (wirusowe zapalenie wątroby typu C), z czego jedynie kilka tysięcy przypadków zostało potwierdzonych przez brytyjską służbę zdrowia. Kolejne 1,5 tys. zostało zainfekowanych wirusem HIV.
Krew miała pochodzić m.in. od więźniów z amerykańskich zakładów karnych i nie została poddana odpowiednim badaniom - informuje BBC.
Testy wykrywające wirusa HIV pojawiły się dopiero w połowie lat 80. Dlatego lekarze orientowali się, że coś jest nie tak dopiero, gdy pacjenci zapadali na AIDS.
Tysiące osób od lat czekały na dochodzenie w tej sprawie. Wśród nich jest 60-letni Steve Dymond. Jako młody chłopak miał łagodne objawy hemofilii i prowadził aktywne życie. W latach 80. jego stan zaczął się pogarszać. Bolały go mięśnie, stawy i wciąż był wyczerpany.
Przy okazji wizyty w szpitalu wyszło na jaw, że wcześniej podano mu skażoną krew. Dopiero w 1990 roku zdiagnozowano u mężczyzny wirusowe zapalenie wątroby typu C.
Mimo że choroba już minęła, to jej skutki odczuwa do dziś. Dwa lata temu miał groźny krwotok z żołądka, doznał utraty słuchu i ma uszkodzoną wątrobę, co naraża go na ryzyko zachorowania na raka.
Zdaniem Dymonda, rząd, pracownicy służby zdrowia i firmy farmaceutyczne uciekają od odpowiedzialności, a ludzie są "zdradzani i okłamywani" przez cały czas.
Jedna z kobiet zaraziła się wirusem HIV od swojego męża, który był chory na hemofilię i któremu podano skażoną krew. Gdy zdali sobie sprawę, co się stało, byli załamani. "To było w połowie lat osiemdziesiątych, a atmosfera strachu, dyskryminacji i stygmatyzacji związanych z HIV i AIDS była przerażająca" - relacjonuje w rozmowie z BBC.
Śledztwo w tej sprawie może trwać nawet ponad dwa lata. Jak dotąd tylo niewielki odsetek zakażonych doczekał się odkszodowań. Pieniądze pochodziły z pierwszego funduszu, który powstał już w 1989 roku.
Jednak, jeśli podczas dochodzenia znajdą się winni, ofiary mogą spodziewać się potężnych rekompensat.