Rekordowe temperatury w Ameryce Płn. i Australii
Rekordowy odczyt zanotowano w Penrith, na zachodnich przedmieściach Sydney. Władze wydały zakaz palenia ognia z obawy przed pożarami lasów. Już w sobotę w Australii spaliło się kilka posiadłości.
Rekordowo wysoką temperaturę zarejestrowane w rejonie Sydney w 1939 roku, gdy słupek rtęci pokazał 47,8 stopni Celsjusza.
Z powodu upału ok. 7 tys. gospodarstw domowych w obejmującym Sydney stanie Nowa Południowa Walia pozbawionych jest elektryczności.
Organizacja charytatywna Mission Australia zajęła się wczoraj transportem bezdomnych do szpitali i schronisk.
Według australijskich służb meteorologicznych, od 1910 r. na tym kontynencie temperatura wzrosła o jeden stopień. Ubiegłego lata (grudzień 2016-luty 2017) zanotowano ponad 200 rekordowych odczytów temperatury. Występowały intensywne fale upałów i pożary lasów. We wrześniu 2017 r. ostrzegano Australijczyków, by po jednej z najbardziej suchych zim przygotowali się na niebezpieczne pożary lasów latem.
Prognozy na dzisiaj dla Sydney przewidywały jeszcze większe upały i nieco deszczu w drugiej części dnia.
Tymczasem w Ameryce Północnej w piątek temperatura spadła do -29 stopni Celsjusza, ale przy silnym wietrze temperatura odczuwalna była bliska -67 stopni C - podało BBC.
Z powodu mrozu w USA zmarło 19 osób, a w Kanadzie - dwie. Wielogodzinne opóźnienia lotów spowodowały w weekend kompletny chaos na lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku. Odnotowano też wiele wypadków samochodowych na amerykańskich drogach, zginęły co najmniej cztery osoby.
Fala zimna przyszła na północny wschód Stanów Zjednoczonych po burzy śnieżnej, którą meteorolodzy nazwali "bombowym cyklonem" bądź "cyklogenezą bombową" (gwałtowny spadek ciśnienia, o co najmniej 24 milibary w ciągu 24 godzin). Podmuchy wiatru sięgały 113 km na godz.
Ostry mróz utrzymuje się od Nowej Anglii po Środkowy Zachód i na południe, po Karolinę Północną i Południową.