"Polskie ogłoszenie" wywołało zamieszanie na Wyspach
Chodzi o ogłoszenie zamieszczone na zlecenie firmy ochroniarskiej G4S, która szukała osób na stanowisko kierownika ekipy sprzątającej.
W ofercie, która znalazła się m.in. na rządowych stronach Jobcentre, można było przeczytać, że "preferowani będą kandydaci ze znajomością języka angielskiego i polskiego". Wszystko po to, aby przyszły kierownik bez problemu porozumiewał się z resztą zespołu - tłumaczy zleceniodawca.
Ofertą G4S był zainteresowany m.in. bezrobotny 44-letni John, który od urodzenia mieszka w Harrogate. Mężczyzna twierdzi jednak, że jest w gorszej sytuacji, ponieważ mówi tylko po angielsku. "To takie dołujące. Ta praca oznaczałaby dla mnie awans; ale nie mam na nią szans, bo nie znam polskiego" - żali się Brytyjczyk, cytowany przez "Daily Express".
Jonh jest obecnie zatrudniony jako sprzątacz na tzw. umowie zerowej. Za godzinę pracy otrzymuje minimalną stawkę krajową. "Moje serce płacze, gdy widzę, że preferowani kandydaci powinni znać polski. To nie jest w porządku, aby Brytyjczycy byli pozbawiani szans na pracę we własnym kraju" - dodaje.
Temat kontrowersyjnej oferty szybko podchwycili przedstawiciele eurosceptycznej partii Ukip. "Gordon Brown wypowiedział kiedyś słynne słowa: Brytyjskie miejsca pracy dla Brytyjczyków. Teraz, przez unijjną politykę otwartych drzwi, brytyjskie miejsca pracy są dla tych, którzy posługują się jednym ze wschodnioeuropejskich języków" - uważa David Simister z Ukip.