Polska rodzina z Dublina celem rasistowskich ataków
Polska rodzina mieszka w Irlandii już od 2008 roku. Ostatnie miesiące stały się dla niej prawdziwym wyzwaniem. Polacy zaczęli być nękani przez grupę młodzieży, która rzucała w kierunku ich domu różne przedmioty.
Robert Mielnik oraz jego partnerka uważali początkowo, że są to typowe chuligańskie wybryki. Jednak gdy kilkakrotnie wybito w ich domu szyby, zaczęto niewybrednie zaczepiać na ulicy, a także zaatakowano ich samochód, rodzina zaczęła poważnie obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Para wychowuje czworo dzieci - dwoje najmłodszych urodziło się w Irlandii.
Jak informuje serwis Herald.ie, który opisał całe zdarzenie, Robert M. poinformował policję, prasę oraz Urząd Miasta Dublina o zaistniałych zajściach. Natychmiast do akcji wkroczyła policja, która regularnie zaczęła przeprowadzać okoliczne patrole.
"Policjanci przyjechali do naszego domu, zostawili swoje numery telefonów i kazali niezwłocznie dzwonić, jak tylko znów pojawią się gangi. Odwiedził nas nie tylko sierżant z Gardy (irlandzkiej policji – przyp. red.), lecz również okoliczna społeczność, zapewniając sąsiedzkie wsparcie” – informuje Polak, cytowany przez irlandzki serwis.
Jak sam mówi, gdy sprawą zainteresowały się media, sytuacja się uspokoiła.
„Moje dzieci wciąż są przerażone, gdy ktoś puka do drzwi. Mamy jednak nadzieję, że już będzie lepiej” – dodaje.
Zdaniem Roberta Mielnika, gdy zdarzają się takie ataki, należy je natychmiast nagłaśniać. Twierdzi, że mówienie otwarcie o podobnych incydentach bardzo mu pomogło i już czuje się bezpieczny.
„W okolicy, w której mieszkamy, jest wielu dobrych ludzi. Problem, który spotkał naszą rodzinę, spowodowany został przez grupę kilku wyrostków, którzy starali się zamienić nasze życie w piekło. Teraz już ich tu nie widać” - dodaje ojciec rodziny.