Polacy głodni złota, ale na drodze Brazylia
Biało-czerwoni z „Canarinhos” spotkali się już osiem lat temu. Wówczas w Japonii przegrali gładko 0:3. Przed spotkaniem jedyny polski libero Piotr Gacek doznał kontuzji i ekipa prowadzona wówczas przez Raula Lozano nie miała żadnych szans.
Teraz też nie w pełni sił jest Michał Winiarski, ale nastroje w ekipie są zgoła odmienne. W 2006 roku srebro było wielką sensacją. Teraz też jest niespodzianką, ale sami siatkarze chcą znacznie więcej. Interesuje ich wyłącznie złoto i zapowiadają walkę do upadłego.
Obie drużyny mają w nogach już dwanaście meczów. To bardzo dużo. Zmęczenie – fizyczne i psychiczne – nawarstwia się. Coraz trudniej jest się zmusić do wstania z łóżka, trudno się także zasypia. To wszystko jednak teraz nie ma znaczenia. "Przecież doskonale wiemy, o co tutaj gramy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka nas ciężki bój, ale marzenia się spełniają" – zaznaczył Karol Kłos.
Ten finał będzie pełen podtekstów. Oba zespoły znają się doskonale. Po stronie atutów Polaków jest na pewno fakt, że w tym turnieju już raz z Brazylią wygrali. Był to pięciosetowy pojedynek – nie tylko na piłki, ale i na słowa.
Później wybuchł skandal, po którym „Canarinhos” nie pojawili się na pomeczowej konferencji prasowej.
Słowne potyczki będą na pewno i w niedzielę odgrywać swoją rolę. "Ale my jesteśmy facetami i jak będzie trzeba, to też jesteśmy w stanie im odpowiednio odpowiedzieć" – tłumaczy Fabian Drzyzga.
Polacy złoto zdobyli tylko raz w historii – dokładnie 40 lat temu. Wtedy w finale pokonane zostało ZSRR 3:1.
We wczorajszych półfinałach Brazylia pokonała Francję 3:2, a Polska wygrała z Niemcami 3:1.
Początek finału o godz. 20:25 czasu polskiego (19:25 czasu GMT). Niespełna cztery godziny wcześniej o brąz powalczą Francuzi z Niemcami.