Podróżni w UK będą zmuszeni do sfilmowania się, gdy robią test? Rząd podzielony

Minister transportu Grant Shapps nazwał kontrowersyjne plany wprowadzenia wymogu nagrania się "kosztownymi i biurokratycznymi". Po drugiej stronie barykady znalazł się z kolei minister zdrowia Sajid Javid, który obawia się, iż część podróżnych sfałszuje wyniki, jeśli testy odbywać się będą bez nadzoru.

Spór koncentruje się na planach zastąpienia obecnych testów PCR, które wszyscy zaszczepieni podróżni muszą wykonać do drugiego dnia powrotu z wakacji. Od połowy października - zamiast nich - podróżni będą mogli skorzystać z tańszych testów przepływu bocznego. Testy te nie pozwalają na  niezależną analizę próbek przez laboratoria.

Ministerstwo zdrowia rozważa także, aby - alternatywnie - testy wykonywane były za pomocą wideokonferencji z pracownikiem służby zdrowia lub osobiście udawali się do stacjonarnego punktu.

Szefowie branży turystycznej twierdzą, że dodatkowy personel wymagany przez dostawców testów może dodać 15 funtów do kosztu testu przepływu bocznego o wartości 30 funtów i okazać się "logistycznym i biurokratycznym koszmarem dla podróżnych".

Ministerstwo transportu wyraziło nadzieję, że "pomysł nie zostanie przyjęty, ponieważ jest to tylko kolejna przeszkoda w przywracaniu ruchu turystycznego". Zamiast tego Grant Shapps proponuje, aby każdy samodzielnie wykonywał test w domu i przesyłał wyniki e-mailowo wraz ze zdjęciem zestawu i dowodem osobistym.