Piłkarska LM: Bayern po raz 20. z rzędu zaczął od zwycięstwa
Piłkarze Bayernu Monachium, wygrywając wczoraj z Manchesterem United 4:3, po raz 20. z rzędu rozpoczęli rozgrywki Ligi Mistrzów od zwycięstwa. Taką serię nie może się pochwalić żaden inny zespół. Zaznaczyć przy tym należy, że w sezonie 2007/08 Bayern nie zakwalifikował się do Champions League i uczestniczył w rozgrywkach Pucharu UEFA.
Mecz w Monachium był zapowiadany jako wydarzenie kolejki i tak było, ale głównie za sprawą gospodarzy. Piłkarze z Manchesteru nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z grającymi swobodnie i z polotem podopiecznymi trenera Thomasa Tuchela, chociaż wynik na to nie wskazuje.
Być może gościom podcięła skrzydła niefortunna interwencja bramkarza Andre Onany, który w 28. minucie przepuścił piłkę do siatki po niezbyt mocnym strzale Leroya Sane, który dał miejscowym prowadzenie.
Reprezentant Kamerunu wziął na siebie odpowiedzialność za porażkę angielskiego zespołu.
"To bolesne uczucie przegrać w taki sposób, bo początek w ogóle tego nie zapowiadał. Jednak po moim błędzie straciliśmy nie tylko gola, ale i kontrolę nad meczem. To niestety ja pociągnąłem drużynę w dół. Uważam, że gdyby nie ta sytuacja, to gospodarze nie wygraliby. Takie jest życie bramkarza" - przyznał Onana.
Swojego zawodnika rozgrzeszał trener United Erik ten Hag. "W futbolu błędy były, są i będą. To część tej gry. Dziś właśnie taki klops przytrafił się jemu. Musi się otrząsnąć i zapomnieć, bo to bardzo ważny dla nas piłkarz" - przekazał holenderski szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów".
Czytaj więcej:
Liga niemiecka: Bayern w końcu znalazł sposób na Borussię Moenchengladbach
Liga Mistrzów: Gol Lewandowskiego. Barcelona rozbiła Antwerpię