Pierwsi klienci Thomasa Cooka wrócili do UK
Po ogłoszeniu w nocy z niedzieli na poniedziałek upadłości przez firmę Thomas Cook rząd brytyjski wyczarterował 45 samolotów, którymi zamierza przywieźć do kraju ok. 155 tys. obywateli brytyjskich przebywających w chwili upadku biura na zagranicznych wycieczkach.
Rząd zakładał, że spośród 16 tys. osób, które zgodnie z pierwotnymi planami miały wracać do kraju w poniedziałek, co najmniej 14 tys. uda się jeszcze tego samego dnia sprowadzić wyczarterowanymi samolotami.
Na razie nie podano jeszcze żadnych statystyk, ile osób wróciło, część turystów jednak informuje o długich kolejach oraz zamieszaniu na lotniskach. Szczególnie mocno odczuli to turyści wracający z greckiej wyspy Korfu do Newcastle, których lot był opóźniony o dziewięć godzin.
Minister transportu Grant Shapps wyjaśnił, że "rząd nie prowadzi regularnej linii lotniczej", więc opóźnienia nieuchronnie będą się zdarzać, ale "zważywszy na skalę operacji przebiega ona jak dotychczas gładko". Dodał, że ci, którzy są za granicą nie powinni skracać swoich wakacji, lecz pozostać na nich do czasu pierwotnego terminu powrotu.
Operacja Matterhorn, jak ją nazwano, ma potrwać dwa tygodnie, a jej koszt szacuje się na 600 milionów funtów.
Bezpośrednią przyczyną bankructwa najstarszego i jednego z największych biur podróży na świecie było załamanie się w niedzielę rozmów ostatniej szansy z wierzycielami i potencjalnymi inwestorami.
Czytaj więcej:
Thomas Cook na skraju bankructwa. 180 tys. turystów może mieć problem
Rozpoczęła się operacja sprowadzania klientów Thomas Cook
Biuro podróży Thomas Cook ogłosiło upadłość