Pełne puby w UK. Brytyjczycy korzystają z ostatnich godzin "wolności"

Od poniedziałku spotykanie się w grupach liczących więcej niż 6 osób będzie nielegalne, a każdy, kto zostanie przyłapany na złamaniu tej reguły, może zostać ukarany grzywną w wysokości 100 funtów. 

Przepisy będą dotyczyć spotkań w prywatnych domach, miejscach takich jak restauracje czy bary, a także w parkach i innych otwartych przestrzeniach publicznych. Wyjątkami są szkoły, miejsca pracy, kultu religijnego, a także odbywające się z zachowaniem zasad bezpieczeństwa wesela i pogrzeby.

John Apter, szef Police Federation of England and Wales, już przed weekendem apelował do ludzi, aby unikali "imprezowania" w ciągu najbliższych dni, ostrzegając, że funkcjonariusze w razie potrzeby podejmą odpowiednie działania.

"Wykorzystanie obecnej sytuacji jako okazji i pretekstu do zabawy byłoby niesamowicie nieodpowiedzialne i wywarłoby presję nie tylko na policję, ale też na pogotowie ratunkowe i NHS" - podkreślił.

Tymczasem wczoraj, mimo apeli służb, ludzie zbierali się w ogródkach piwnych w Londynie, Manchesterze, Nottingham czy Birmingham, aby tylko zdążyć przed poniedziałkowym zaostrzeniem restrykcji. Zdjęcia w mediach społecznościowych pokazują duże grupy imprezowiczów, lekceważących wytyczne dotyczące dystansu społecznego. 

"Znajdujemy się w szponach śmiertelnej pandemii, a w ostatnich tygodniach obserwujemy wzrost liczby przypadków zakażeń. Działania policyjne są pod presją jak nigdy dotąd, ale moi koledzy będą interweniować, jeśli uznają to za stosowne, i nie zamierzają za to przepraszać" - ostrzegł szef Police Federation of England and Wales.

Wczoraj brytyjski rząd poinformował o 3 539 nowych przypadkach koronawirusa. To najwyższa dobowa liczba zakażeń od 17 maja.