Parlament Europejski uruchomił Art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier
Tym samym europarlament wezwał państwa członkowskie do wszczęcia procedury określonej w Art. 7 traktatu unijnego. Jej celem jest przeciwdziałanie zagrożeniom dla wartości leżących u podstaw Unii Europejskiej, do których należą: poszanowanie demokracji, praworządności i praw człowieka.
To precedensowa decyzja, bo PE po raz pierwszy w historii uruchomił Art. 7 traktatu i wezwał kraje członkowie w ramach Rady UE do działania w tej sprawie. Wniosek teraz trafi do Rady, które zgodnie z traktatem będzie musiała się nim zająć.
Aby wniosek w tej sprawie został przyjęty, a następnie przekazany Radzie UE, wczoraj potrzebne było poparcie bezwzględnej większości posłów, tj. 376 osób, przy dwóch trzecich oddanych głosów.
Art. 7 Traktatu o UE stanowi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE.
W Radzie UE prowadzona jest obecnie procedura Art. 7 również wobec Polski, uruchomiona przez Komisję Europejską.
Brytyjski dziennik "The Times" ocenił dziś, że przewodniczący Komisji Europejskiej Jean Claude-Juncker ponosi odpowiedzialność za wzrost napięć między UE a państwami Europy Środkowo-Wschodniej. "Wykazał wyjątkowy talent do pogarszania sytuacji" - stwierdza gazeta.
"Uruchomienie postępowania z Art. 7 (unijnego traktatu) wobec Budapesztu (...) jest oparte na raporcie, który wrzuca do jednego worka różnego rodzaju zarzuty, w tym naruszenie wolności prasy i wolności akademickich. Wiele ze skarg jest uzasadnionych - w tym ws. prześladowania filantropa George'a Sorosa - ale robienie z jednego z państw członkowskich wyrzutka zamiast krytycznego zaangażowania się w dialog na wielu poziomach zawsze musiało się źle kończyć i teraz węgierski premier Viktor Orban pozuje na obrońcę suwerenności narodowej w obliczu szykan ze strony Brukseli" - ocenił dziennik.