"Odwołać Brexit". Brytyjczycy masowo podpisują petycję
Inicjatorka kampanii Margaret Anne Georgiadou przypomniała, że "rząd ciągle twierdzi, że wyjście z Unii Europejskiej jest realizacją woli ludu", więc "należy powstrzymać dalsze powtarzanie tego stwierdzenia przez udowodnienie siły poparcia opinii publicznej dla pozostania w UE".
W ciągu pierwszych trzech dni od utworzenia petycja przekroczyła formalne progi, które zobowiązują rząd do odpowiedzi na przedstawioną propozycję (10 tys. podpisów), a parlament do rozważenia organizacji debaty w tej sprawie (100 tys. podpisów).
Pomimo tego, że liczba osób popierających wniosek rośnie lawinowo, a służby prasowe Izby Gmin określiły tempo jako "najwyższe w historii" dla tego typu petycji, rząd jednoznacznie wykluczył podjęcie takiej decyzji.
"Powiedzieliśmy sobie to w tym pokoju prawdopodobnie z dwanaście tysięcy razy - a i ona sama mówiła to tysiące razy - że to nie jest coś, na co premier jest przygotowana" - oświadczyła rzeczniczka premier Theresy May w trakcie briefingu dla dziennikarzy.
Z kolei liderka klubu parlamentarnego Partii Konserwatywnej Andrea Leadsom wskazywała, że "gdyby doszło do 17,4 miliona respondentów (liczba osób, które zagłosowały za Brexitem w referendum z 2016 roku - przyp. red.), to na pewno byśmy mieli bardzo jasne argumenty za podjęciem takiego działania".
Dodała jednak, że "jest absolutnie słuszne, że ludzie mają okazję przedstawić swoje poglądy, a także to, że może to doprowadzić do jeszcze jednej dyskusji w sprawie Brexitu".
W grudniu ub.r. Trybunał Sprawiedliwości UE zdecydował o tym, że Zjednoczone Królestwo może w każdej chwili jednostronnie wycofać się z procesu wyjścia z Unii Europejskiej, bez konieczności uprzedniej zgody 27 pozostałych państw członkowskich.